Natenczas poczęcie zaistniało...
Szkoda, że nikt z walczących o ochronę życia ludzkiego od chwili poczęcia nie próbował określić definicji tego, co to jest poczęcie - najlepiej katolickiej. Czyż nie jest to kopulacja, która to czynność zupełnie nie jest przez ogół rodaków nazywana "poczęciem", tylko zwana jest w sposób ubogi językowo i gruby najczęściej.
Poczęciem jest więc przewrócenie nastolatki w krzaki i zgwałcenie jej przez bandę zbirów. Jest to oczywiście jedna z wielu możliwych form poczęcia - nienazwanie ich jednak i obrona każdego poczęcia zaczyna sakralizować też te zbrodnicze od początku.
Ideologizatorzy dlatego używają tego zamierzchłego, biblijnego języka właśnie po to, by oddalić nas od realności każdej kopulacji - od tej "bożej", w noc poślubną po ołtarzowych przyrzeczeniach "pogrobowych" po najbardziej brutalne, wredne i zbrodnicze gwałty.
Dziwne to, bo taka bezdyskusyjna obrona KAŻDEGO POCZĘCIA czyni z tych skrajności zamysł i dzieło Boga. Takiego Boga ja bym nie chciał ani czcić ani wyznawać!
Ale jedyni słuszni interpretatorzy boskich praw i zamysłów wiedzą przecież lepiej! Giertych i Wierzejski są w tej materii tłumaczami Mądrości Bożej?
ps. Wychodzi jednak na to, że poczęcie to NIE kopulacja, tylko zapłodnienie.
1 komentarz:
popieram cię w stu procentach! nie wiadomo o czym nasi politycy dokładnie myślą, a jak już wiadomo to oni nie wiedzą...ehh ta polityka.
Prześlij komentarz