30 mar 2007

okrągły stół - wspomnienia


Ten okrągły stół był modelem surrealistycznym – miał być jakimś antystołem, przy którym można zasiąść, ale z którego nie ma żadnego pożytku.

Chyba pasuje do dzisiejszych czasów i wymiaru dzisiejszych polityków zarówno duchowego jak i fizycznego…

28 mar 2007

okrągły stół - wspomnienia

W 1988 roku narysowałem siedem rysunków okrągłego stołu – były to różne modele tego mebla.
Zaczynam od modelu proroczego – dziś już wiemy, że zasiadających wokół można podzielić na więcej niż cztery części, zwalczające się zaciekle. Wszyscy się podzielili i pożarli, a niektórzy zostali pożarci…

27 mar 2007

A któż to taki, piękny i młody?




W 1992 roku ja też rysowałem – wtedy mi się chciało. Po 15 latach chce mi się mniej, choć znowu zaczyna wzbierać ochota. Zwłaszcza, że teraz życie polityczne staje się takie karykaturalne a karykatury właśnie lubiłem rysować…

Mała, średnia i wielka...

Chodzi o lustrację - mała lustracja Geta-Stankiewicza poprzedza średnią i wielką, o czym donosi dzisiejsza wrocławska Gazeta Wyborcza.

Getas zainspirował mnie do złożenia lustracji blogowej w Salonie24. W Bloggerze jest to zbędne, bo Wydawca i Redaktor Naczelny lub ktokolwiek, kto ma taką lub podobną funkcję nie działa w Polsce, jak sądzę...

Tyle że jako bloger jestem jotesz, więc to jotesz składa lustrację? Ale jotesz urodził się dopiero 29 maja 2006 roku, więc lustracji nie podlega. Ponieważ jednak jotesz pisuje często opinie, przekonania polityczne i wydarzenia z życia jego twórcy to może ów stwórca powinien się zlustrować? Byłoby to na rękę Gospodarzowi, który jest jakby Redaktorem Naczelnym Salonu24. Nawet nie „jakby” tylko całą gębą, że tak rubasznie sobie palnę! Kto może wywalić blogera? Kto może mu ocenzurować blog? Kto w danym dniu na górze pierwszej strony Salonu24 umieszcza wybrane blogi? No Naczelny! Albo jego sekretarka redakcji...


OŚWIADCZENIE
Ja, jotesz, bloger łatwy do ustalenia,
urodzony i zamieszkały we Wrocławiu,
legitymujący się dowodem osobistym i paszportem,
świadom odpowiedzialności
za złożenie niezgodnego z prawdą oświadczenia,
po zapoznaniu się z treścią ustawy
z dnia 18 października 2006 roku
o ujawnieniu informacji o dokumentach
organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944 – 1990,
oraz treści tych dokumentów
(Dz.U. Nr 218, poz. 1592, z późn. zm.),
oświadczam, że
nie pracowałem,
nie pełniłem służby
ani nie byłem świadomym
i tajnym współpracownikiem
organów bezpieczeństwa państwa

w rozumieniu art. 2 i 3a powołanej ustawy.
jotesz
27 marca 2007 roku

kiedyś w Afryce Południowej...

...był w odwiedzinach młody lewicowy polityk Aleksander K. i strasznie na przyjęciu, wydanym przez miejscową Polonię, przechwalał się, że zostanie prezydentem i jak wtedy biznes będzie miał dobrze...

Mój przyjaciel, który tam się znalazł, bo uciekał od komuny gdzie pieprz rośnie, bardzo był tym zeźlony, i powiedział, że prędzej mu kaktus wyrośnie, niż taki palant prezydentem zostanie.

Okazuje się, że w Polsce zawsze może zostać prezydentem "mały krętacz"...

25 mar 2007

idzie wiosna...


oko Czeczota

Piętnaście lat temu Andrzej Czeczot był widocznie zdenerwowany nieco tym, jak wygląda kultura polityczna w Trzeciej Rzeczypospolitej. Miał prawo – przecież istniała już TRZY lata! Dziś mamy kilka Rzeczypospolitych…

Druga jeszcze dyszy zsapanym oddechem Oleksego Józefa i podobnych mu mamutów.

Trzecia ciągle żyje dla wielu Polaków, mimo swych niedoskonałości.

Ale rodzi się w bólach 4erpe, w której takie zwyrodnienia, jakie zdenerwowały oko Czeczota, będą nie do pomyślenia. Widzimy tę rodzącą się Doskonałość codziennie. Widzimy w pracowitości Pana Premiera i jego zaharowanych Wicepremierów… I podziwiamy!

23 mar 2007

Oleksy sadzi kleksy!

Od dziś można będzie mówić o "oleksieniu", jak kiedyś mawiało się o "opluskwieniu". Zastanawiałbym się nawet, czy "puszczenie antka" jest bardziej, czy mniej szkodliwe, niż "puszczenie józka"?
@
"Puszczenie antków" wykończyło służby szpiegowskie, oczerniło ministrów spraw zagranicznych itp... "Puszczenie antków", zdaniem wielu, do których się dołączam, nie przysłużyło się Polsce, nie przysłużyło się żołnierzom, wysyłanym w niebezpieczne misje.
@
"Puszczenie józka" może wykończyć mamuty z SLD albo pogrążyć całe SLD, co mi osobiście nie przeszkadza, bo żadnego sentymentu dla tej formacji nie mam. "Puszczenie józka" może być korzystne dla Polski...
@
Oleksy wsadził kleksy w życiorysy kolegów partyjnych, uczernił biografie przyjaciół i wrogów. To też świadczy o nim samym jako o polityku. Ciekawe co i komu mawiał po wypiciu dużej wódki, w czasach gdy był premierem?
@
Od wódki rozum krótki! Pijcie wódę politycy – będziemy mieli łatwiejszy wybór.
@
ps.
Nikt nie poświęca uwagi cichym bohaterom kolejnej już afery podsłuchowej w bliskości Gudzowatego. To przecież oni, ochroniarze Gudzowatego, przyszpilili Michnika, udostępniając jego wódczane dywagacje, a teraz ci rycerze prawdy rozgłosili swymi nagraniami wódczane bełkoty idioty. Może ktoś dotrze do tych bohaterów - przeprowadzi ekskluzywny wywiad. Może Drzyzga ugości ich u siebie, albo Sekielski z Morozowskim...
@
CBA powinno ich już dawno powołać do zaszczytnej służby dla kraju! Albo minister Macierewicz do wywiadu/kontrwywiadu. Mogą też założyć firmę "Podsłuch i Sprzedaż". Pan Gudzowaty mógłby im udzielić pożyczki na rozruch. Bez procentów...

22 mar 2007

Burza w szklance mętnej wody!


Rozpętuje się burza po artykule w El Pais napisanym przez Pilar Raholę. Ponieważ już rozległo się tyle hałasu o nic, to nie będę już tego niczego opisywał.

Zadałem sobie trudu, by śledzić osiągnięcia pani Pilar, artykuły, książki, wystąpienia na różnych oficjalnych forach. Nazywają ją specjalistką od spraw izraelsko-palestyńskich i częściej ta tematyka się w jej pracach trafia niż inna, ale pisuje i o modzie i o wszelakich różnościach i NAWET o polskim antysemityźmie. Tyle, że TEN artykulik podała wśród własnych dzieł(ek?) wyłącznie po hiszpańsku, podczas gdy z innych jest tak dumna, że udostępnia je i po hiszpańsku, i po katalońsku, portugalski i angielsku.

"In 1997, Pilar Rahola, member of the Spanish Parliament with the Catalan Republican Left Party (Esquerra Republicana de Catalunya – ERC), quit both the Parliament and politics in general, stating that the Left had lost its way." - Była więc członkinią hiszpańskiego parlamentu z Katalońskiej Partii Lewicy Republikańskiej, którą opuściła, gdy "lewica zagubiła się w swej drodze"...

W Polsce dzisiejszej może więc być określona jako komuch, lewak, lewatywa, czerwona, feministka, czerwony pająk, itp. Wydaje się być niegłupią panią, której trafił się głupi artykuł. Pewnie, jeśli jej to ktoś uświadomi, to będzie jej głupio... Ale ja nie znam hiszpańskiego!

1,5 na 5! Tyle gwiazdek uzyskał od 83 czytelników "El Pais" artykuł pani Pilar Rahola, do której można napisać: http://www.pilarrahola.com/,
gdzie dowiemy się, że:
"Pilar Rahola was born in Barcelona in 1958 into a family with strong Republican and anti-Fascist convictions. Many of her relatives were involved in politics.She is married, and has three children. One natural daughter, Sira, and two adopted children, Noe, who was adopted in Barcelona in 1993, and Ada, who was adopted in Siberia in 2001. An animal lover, she lives in the company of various cats and dogs.PhD in Hispanic Philology and Catalan Philology, Barcelona University."

Jak widać, Pani Doktor filologii hiszpańskiej i katalońskiej, historią zajmuje się raczej amatorsko, co niewysoko ocenili jej czytelnicy. Więcej pretensji miałbym do wydawcy niż do autorki. Autorka może być durna - wydawca nie powinien. Może jednak czytelnicy byli mądrzejsi od autorki i wydawców!

Wszystko to jest dla mnie jak burza w szklance wody... Tyle, że mętnej. Nasza polska reakcja podniesie tylko cenę, wagę i jakość! Pewnie media TAM zainteresują się, co tak ubodło tych Polaków - widocznie jest w tym ziarno prawdy. A my, zamiast wzruszyć ramionami nad durnotą, montujemy podpisy, protesty, pikietowanie ambasady Hiszpanii, skargę do Komisji Europejskiej, odpór opisujący zbrodnie Hiszpanów podczas konkwisty, rekonkwisty, wojny domowej 1936-39. Nie zapomnijmy o księciu Albie wyżynającym Niderlandczyków, choć on po katolicku rżnął protestantów, więc może my jemu odpuścilibyśmy?

Zamiast pamiętać o Hiszpanach od lat przyjaznych Polsce użalamy się nad lewaczką, która plunęła nam w orle gniazdo. Może pora na uspokojenie tej naszej nadwrażliwości. Byśmy potrafili reagować wtedy, gdy to naprawdę konieczne. I nie podpuszczajcie Pani Minister Fotygi, bo gotowa się przejąć...

Michał Tyrpa, którego szanuję i lubię czytać, inicjuje akcję zbierania podpisów pod apelem o ostrą reakcję rządową! Do jakiego trybunału można pozywać za głupotę???

Czy El Pais jest wydawnictwem rządu hiszpańskiego? Czy rząd Hiszpanii może zatkać gębę pismakowi z El Pais albo i całej gazecie?

Może niech ktoś, kto zna hiszpański, wejdzie na blogi w El Pais i nawrzuca tam, co myślimy o takich durniach i durnotach. Ale nie angażujmy w to ONZ, EU, trybunałów, bo zachowamy się jak Pani Fotyga, walcząca z Kartoflami.

A co do durniów, to jak widać żyją nie tylko w Polsce, ale i w Hiszpanii, Izraelu, Iranie, Niemczech. Wszystkie narody mają pewnie podobne proporcje durniów i mądrych.Bywa, że durnie mądrzeją, bywa że mądrzy durnieją. Polacy po szkodzie...


Z OSTATNIEJ CHWILI:
W Gazecie Wyborczej w Opiniach głos Hermanna Tertscha, publicysty hiszpańskiego dziennika "El Pais", miażdżąco krytyczny wobec "podobnej piramidalnej bzdury. Temat stał się gorącym kartoflem, który w tej chwili niemal każdy podrzuca do góry. Mam nadzieję, że szybko ostygnie...


Jedno tylko mnie dziwi - Hermann Tertsch jest tak ostro krytyczny wobec "równie intelektualnie bezradnej jak wyzbytej znajomości historii" Pilar Raholi ale ani słowem nie wspomina o wydawcy, czyli "El Pais", którego publicystą przecież jest! Jakieś rozdwojenie jaźni?


Natenczas poczęcie zaistniało...

Szkoda, że nikt z walczących o ochronę życia ludzkiego od chwili poczęcia nie próbował określić definicji tego, co to jest poczęcie - najlepiej katolickiej. Czyż nie jest to kopulacja, która to czynność zupełnie nie jest przez ogół rodaków nazywana "poczęciem", tylko zwana jest w sposób ubogi językowo i gruby najczęściej.

Poczęciem jest więc przewrócenie nastolatki w krzaki i zgwałcenie jej przez bandę zbirów. Jest to oczywiście jedna z wielu możliwych form poczęcia - nienazwanie ich jednak i obrona każdego poczęcia zaczyna sakralizować też te zbrodnicze od początku.

Ideologizatorzy dlatego używają tego zamierzchłego, biblijnego języka właśnie po to, by oddalić nas od realności każdej kopulacji - od tej "bożej", w noc poślubną po ołtarzowych przyrzeczeniach "pogrobowych" po najbardziej brutalne, wredne i zbrodnicze gwałty.

Dziwne to, bo taka bezdyskusyjna obrona KAŻDEGO POCZĘCIA czyni z tych skrajności zamysł i dzieło Boga. Takiego Boga ja bym nie chciał ani czcić ani wyznawać!

Ale jedyni słuszni interpretatorzy boskich praw i zamysłów wiedzą przecież lepiej! Giertych i Wierzejski są w tej materii tłumaczami Mądrości Bożej?

ps. Wychodzi jednak na to, że poczęcie to NIE kopulacja, tylko zapłodnienie.

21 mar 2007

oko Czeczota

Kolejny rysunek Andrzeja Czeczota, króla kreski grubej i niechlujnej a przecież wyrafinowanej i bezlitosnej. Ciągle jest to rok 1992 – raptem trzeci rok odzyskanej wolności. A Pan Andrzej widzi w tej naszej jutrzence swobody tyle karykaturalnych skrzywień.

Dziś taki rysunek powinien budzić zdziwienie – dziś my Polacy odbiegliśmy daleko od takich przywar. Teraz My to Nowy Naród, odkomunizowany, odpeerelizowany i zlustrowany w kryształowym lustrze, więc kryształowo czysty.

Czwarta Rzeczpospolita, czyli Siódme Niebo…

PS. Nie wspomniałem chyba, że rysunki te drukowane były w tygodniku satyrycznym „Szpilki”, który nie istnieje od kilkunastu lat. Szkoda!
PS.ps. A może rysunki są z tygodnika „Nie”? I może są ciut młodsze? Może ktoś to zweryfikuje albo zlustruje?

20 mar 2007

Szambo w perfumerii

"Tatar z konia wierzga, schabowy ze świni kwiczy".
@
Takimi słowy więc działacz PiSu określił koalicyjnych wodzów – koń to „koń” a świnia to „wieprzek”. Język polityki nigdy nie był delikatny ale teraz zmierza do twardości diamentu.
@
Można zrobić audiotele: „czy koń to: a)..., b)..., c)...?”
"Czy świnia to: a)..., b)..., c)...?”
@
Ezop, Kryłow, Krasicki... Cóż za bogata tradycja literacka! „Srebrne usta” jak w banku – tylko ta anonimowość...

19 mar 2007

oko Czeczota



Tym razem Andrzej Czeczot załatwił (oczywiście proroczo w 1992 roku) dwie sprawy: lustrację i posła Piłkę zwalczającego porno. Takie "dwa w jednym"!

Śmiałbym powiedzieć nawet trzy... Trzecim składnikiem niech będzie ta skromnie stojąca na uboczu muszla klozetowa, do której można mówić: "zrobiliśmy dużo, ale jeszcze więcej zostało do zrobienia"...

Kamienie i piasek (w tryby)

Z urywkowych zdań, wypowiedzianych przez Jarosława Premiera Kaczyńskiego, na konwencji PiSu pozostało mi tylko uporczywe odczucie niekonwencjonalności językowej Pana Premiera, który obiecał "solidarnom politykem społecznom" i różne inne inności kończące się zawsze na „em” i „om”...

"Nie dziwi mnie zmiana języka zaprezentowana podczas konwencji" - mówił polityk PO Bronisław Komorowski. Mnie dziwi ta uwaga, bo język nie uległ zmianie – dalej jest niechlujny w wymowie, kaleczący uszy. Wszystko to widocznie wina peerelu – kto to widział, żeby wypuszczać prawników nie umiejących przemawiać, żeby zniszczyć szlachetną i starożytną
sztukę oratorską.

A mnie jako dziecku wciskano do łba durnoty o Demostenesie, który chadzał nad brzegiem morza, wkładał do ust kamyki i przemawiał do fal. Tak stał się wspaniałym i porywającym mówcą. Niestety – Bracia Kaczyńscy urodzili się nad Bałtykiem. Tu nie ma kamienistych plaż. A jeszcze nikt nie poprawił wymowy pakując do gęby piasek. Znowu winna geopolityka!

18 mar 2007

oko czeczota


...choć narysował to w 1992 roku, to przewidział i Wielgusa i Czajkowskiego i Isakowicza-Zaleskiego...

bez podpisu

bez sensu...
rysował jotesz

17 mar 2007

Porno i duszno!


Dawno już nie było żadnych widoczków – pora nadrobić zaległości. Myślę, że w chamopolu będą wyraźniejsze i większe niż w chamopolu24…

Wyszperałem różne zaległości w teczce mojej – dokonałem lustracji teczki – efekty poznacie! No przecież już od dawna wklejałem różne kreski…

Od razu też zapowiadam, że będzie trochę rysunków Andrzeja Czeczota, którego niniejszym przepraszam za złamanie praw autorskich, jeśli ktoś tak by to interpretował. Jest ci on jednym z moich najulubieńszych rysowników. Należy do grona geniuszy czarnej kreski wraz z Andrzejem Mleczko, Andrzejem Krauze, Tomaszem Jurą (ten jest akurat kolorowy w kreskach). Obrodziła polska ziemia w znakomitych twórców i satyryków. Zawsze się przy nich czułem malutki…

Na początek trochę porno! Niedługo może być też duszno, gdy poseł PiS Piłka strzeli nam gola i zabroni golonej golizny. Za pokazywanie tego i owego do ciupy na trzy latka! Piłka dokładnie nam określi czego nie można pokazywać – stanie się tym geniuszem, który zdefiniuje pornografię po wsze czasy! Chyba że mu się nie uda, bo głowa u niego jak u piłki, okrągła i pusta wewnątrz!

Na początek Tomasz Jura – znakomity sprośnik rysunkowy, obdarzony wspaniałym poczuciem humoru i zdolnością kreowania eleganckich linii oraz plam barwnych.

16 mar 2007

Muchomorek

Dziś znowu przeczytałem o kolejnych wypowiedziach małego grzyba dla zgrzybiałych słuchaczy i już, już chciałem się nawyzłośliwiać, gdy naszła mnie refleksja, że ten rozsadnik grzybicy mózgu karmi się niechęcią do niego kierowaną.

Jeżeli nie słucham i nie oglądam, to po jaką cholerę mam komentować? Niech się udławi swą nienawiścią i iście pokazową miłosiernością. Niech dalej zionie jadem do Żydów ten czciciel (?) Najwspanialszego Żyda w dziejach. Ciekawe, że nie widzi surrealizmu w tym, że nazwał swoje radyjo imieniem Najsłynniejszej Żydówki w dziejach.

Niech dalej miesza misję i emisję, religię z propagandą, prawdę z kłamstwem. Nich dalej łączy średniowiecze z XXI wiekiem a ogień piekielny z wodą święconą. Niech się doczeka owoców i plonów swego zasiewu

No more comments!

15 mar 2007

"Nie mówmy, że szambo jest perfumerią”

"Nie mówmy, że szambo jest perfumerią” nawołuje Ojciec Wszystkich Ojców, Padre Di Tutti Padroni, Padre Direttore. Ulubiony Bohater Mojej Teściowej. Teściową lubię – jej bohatera nie muszę!
@
Rozróżnienie jest tak łatwe, że nawet zakonnik potrafi... Potrafiłby... Powinien potrafić...
@
Tyle, że mowa była o pomieszczeniu, które ani nie jest szambem ani nie jest perfumerią. Jest pomieszczeniem w Pałacu Prezydenckim. To sala w której przyjmuje swoich gości Pierwsza Dama! Nie wiem, czy Bohater Beretów bywał w Pałacu Prezydenckim, ale zwykły jołop (forma oboczna: jełop) byłby świadom tego, że w stolicy działa sprawna kanalizacja, sprawdzona nawet w walkach z okupantem! W stolicy szamba użytkowane są może na obrzeżach, choć i to nieprawda, bo chodzi pewnie o „szczelne zbiorniki bezodpływowe na nieczystości płynne”.
@
Perfumeria, czyli sklep sprzedający kosmetyki i pachnidła, też nie powinien być zlokalizowany w Pałacu Prezydenckim! Nawet zwykły jołop powinien dobrze o tym wiedzieć. Pałac Prezydencki to Świątynia Władzy a przekupniów ze świątyni się przegania rózgami. Ta tradycja powinna być znana każdemu zakonnikowi! Nawet takiemu, który bardziej jest zajęty szerzeniem propagandy politycznej niż religii... Nawet takiemu, który wprowadza szambo do języka polityki, do języka propagandy radiowej i telewizyjnej!
@
Konkludując – to Naszego Dziennika Wyrocznia Moralna osadziła Pierwszą Damę w szambie. Na szczęście – tylko gębowo. Na nieszczęście – publicznie w radiu, prosto w uszy wiernych słuchaczy! Nie mówmy, że propagandzista jest kapłanem! Nie mówmy, że kapłan jest kapłonem...
@
Tak nam dopomóż Wolność Prasy i Blogowania!

Łabędzia pieśń Sądu Lustracyjnego

Andrzej Krawczyk, były już minister prezydencki, został oskarżony przez media o kłamstwo lustracyjne. Owszem, podpisał, ale tylko, by zobaczyć nowonarodzoną córeczkę! Rozumiem - sam mam pierworodną, urodzoną 16 grudnia 1981 roku...
@
W dniu 14 marca 2007 roku Pan Andrzej usłyszał: "Andrzej Krawczyk nie skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym - tak brzmi wyrok sądu w sprawie byłego ministra w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Krawczyk domagał się uznania, że nie był agentem PRL-owskiego WSW. Sąd to potwierdził i dodał, że "sam fakt podpisania zobowiązania nie oznacza, że ktoś był agentem".
@
Łabędzia to pieśń Sądu Lustracyjnego, w której najważniejszy jest refren: "sam fakt podpisania zobowiązania nie oznacza, że ktoś był agentem". Czy znowu sędziowie zostaną nazwani "grupą mędrców"?
@
Zaiste A. Krawczyk jest nie tylko ostatnim zlustrowanym przez Sąd Lustracyjny - jest Pierwszym wobec którego uznano, że to nic, że podpisał, ważne że nie donosił, nie szkodził, nie współpracował! Bo dotychczas sam fakt odnalezienia na jakimś świstku jakiegoś podpisu był WYROKIEM! Zwłaszcza, jeśli ów podpisywacz przez przypadek był wrogiem politycznym...
@
Ostatnie, uniewinniające rozstrzygnięcie właśnie zmarłego Sądu uniewinnia nie tylko Pana Andrzeja Krawczyka - uniewinnia wszystkich, którzy podpisali, ale już w momencie podpisywania papieru wiedzieli, że może on służyć tylko do wycierania esbeckiej dupy!
@
Teraz ta wiedza będzie znana nie tylko podpisującemu ale i ogółowi naszego wykształconego, liberalnego, litościwego i wybaczającego Społeczeństwa!
@
W 1982 roku, gdy moja córka miała już kilka miesięcy, robiłem coś, za co (tak mi się przynajmniej wydawało) mógłbym pójść siedzieć a potem przez długie lata być nękanym w sposób uprzykrzający życie moje i mojej Rodziny. I wcale nie wiem, jakbym się zachował, gdyby mnie wówczas gniótł jakiś, wyćwiczony w łamaniu kości i charakterów, ubek...
@
Może dzisiejszą ustawę lustracyjną należałoby uzupełnić o obowiązek odpowie dzi na fundamentalne pytanie: - "jakbyś się zachował, gdybyś był szantażowany przez UB/SB/WSW"? Trochę by to przypominało Orwella a trochę Dicka.

14 mar 2007

„Grupa mędrców”

„Grupą mędrców” nazwał Jarosław Premier Kaczyński Trybunał Konstytucyjny.

W peerelu pewien pisarz i kompozytor nazwał rządy Gomułki „dyktaturą ciemniaków”.

Dla mnie ciemniak to ktoś, kto ma w pogardzie ludzi mądrych, których nazywa mędrcami, mędrkami lub wykształciuchami.

„Pewne rozwiązanie prawne”, którego Trybunał Konstytucyjny nie powinien, zdaniem Jarosława Premiera Kaczyńskiego, zastosować, zostało przez ową „grupę mędrców” zastosowane! W tej grupie było dwoje sędziów desygnowanych przez ugrupowanie Jarosława Premiera Kaczyńskiego.

Myślę, że zdławienie niezawisłości trybunałów i sądów byłoby kolejnym odzyskaniem czegoś, czego jeszcze PiS nie odzyskał. Choć na pewno byłaby to Dyktatura Ciemniaków!

13 mar 2007

Wołanie o wołacz!

Wkurza mnie "Taniec z gwiazdami" z powodu zwracania się przez Katarzynę Skrzynecką do wszystkich w MIANOWNIKU! Razi mnie to nieustannie, bo uważam, że jest winna tego, iż miliony Polaków będą mówić tak jak ona, czyli błędnie - moim zdaniem.

Co na to Wikipedia?

"Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych - formy typu „Marek!”, „Agnieszka!” są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż „Marku!”, „Agnieszko!”. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion."

Czyli - przesadzam? Jak jest poprawnie? Gdy używam wołacza to jest to odbierane "jako bardzo formalne lub też żartobliwe"? Postudiowałem i do niczego nie doszedłem. Jeśli ogół tak używa to staje sie to poprawne, właściwe? Niestety w haśle nie określono, czy dzisiejszy odbiór staje się normą czy jest to odbiór błędny językowo! Zdanie "często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą" nie informuje, czy częstotliwość słyszenia tworzy nową regułę...

Może więc, per analogiam, jeśli ogół wybrał PiS, to jest to właściwe i poprawne? Powinienem się podporządkować? Czy tendencję językową można uogólnić do zachowań politycznych? Chyba wolę pozostać w odbiorze jako człek bardzo formalny a nawet żartobliwy!

Wołanie o wołacz jest wołaniem na puszczy???

ps. wysłałem zapytanie do Poradnika językowego prof. Mariana Bugajskiego prowadzonego przez Radio Zachód - czekam z niecierpliwością na odpowiedź!

ps.ps. Szukajcie, a znajdziecie! W Poradni językowej znalazłem wypowiedź nieocenionego Profesora Bralczyka, który pewnemu inżynierowi udzielił odpowiedzi wnoszącej nieco światła:

"odmiana imion i nazwisk:
Czy postępująca (?) maniera używania dopełniacza i wołacza w brzmieniu mianownika w stosunku do nazwisk i imion własnych została już „prawnie usankcjonowana”? Czyli zgodnie z regułami poprawnej polszczyzny można informować o przyznaniu nagrody dla Michała Prosty? Bo zwracanie się do rozmówcy „Grzegorz, zechciej skomentować” jest już właściwie nagminne? Jeżeli tak, to przepraszam za zawracanie głowy. To pierwsze jest powszechną manierą polskich księży, którzy przy wyliczaniu intencji Mszy św. na cały tydzień preferują taką właśnie formę. Przecież jak parę tysięcy osób słyszy to tydzień w tydzień, to nawet podświadomie nabiera złych manier. Czy nie można by z tym czegoś zrobić? O telewizji już nie wspomnę, bo ona chyba niereformowalna. Jeżeli oczywiście trzeba, bo może ja ciągle tkwię w Średniowieczu, a ludzkość dokonała tu jakichś istotnych zmian, których nie umiałem przyswoić?Może rozesłać jakąś ulotkę do seminariów, gdzie tych księży szkolą. Albo do kurii? Dziwny pewnie jestem, bo „techniczny”, a jakoś to mnie niemiło dotyka.
Pozdrawiam, W. Reczek (dr inż.)

Szanowny Panie Doktorze, „Nagroda dla Michała Prosty” byłaby w porządku, gdyby Michał nosił nazwisko Prosta - i tak to w pierwszej chwili zrozumiałem. To oczywiste, że odmienialne nazwiska (a takich jest ogromna większość) nie tylko można, lecz koniecznie trzeba odmieniać! Rozumiem księży (choć to zjawisko bardziej z wojskiem mi się kojarzy), że dążą do wygody i do tego, by nazwisk nie przekręcać, ale w ten sposób po prostu grzeszą błędami językowymi!

Jednak szczególna relacja między mianownikiem i wołaczem zasługuje na uwagę. Mamy nie tylko „Grzegorz, powiedz...”, ale i „Przyszedł Kaziu”. Ponieważ wołacz nie włącza się w składnię zdania, nie jest rządzony przez czasownik, możemy go potraktować nieco inaczej. Proponowałbym uznanie, że w funkcji „drugiej osoby rzeczownika” może wystepować nie tylko forma wołacza („Grzegorzu, czy wiesz...”), lecz także mianownika („Wiesz, Grzegorz...”). Różnica byłaby m.in. stylistyczna: do kogoś, wobec kogo szacunek wyrażam, użyję zawsze wołacza.
Pozdrawiam serdecznie — Jerzy Bralczyk, Uniwersytet Warszawski"


Moje gratulacje dla dr. inż. Reczka - dotarł do odpowiedzi na dręczące go pytania! Choć Pan Profesor dokonał uniku-złagodzenia - nie odpowiedział: zawsze powinno się stosować wołacz, tylko wspomniał o szacunku. Zakładam jednak, że szacunek Katarzyna Skrzynecka powinna okazywać wszystkim w programie, a zwłaszcza językowi polskiemu!

9 mar 2007

Ileż to już lat...


...szkli Polakom oczy?
@
@
Ja ten rysuneczek naszkicowałem chyba w 1992 roku. Co miała znaczyć ta kłódka na drzwiach - zupełnie nie pamiętam... Teraz zlustrowanie setek tysięcy ludzi wydaje mi się jeszcze bardziej problematycznym zadaniem.
@
@
Główny kłopot moralny dla mnie to świadomość, że teczki przez ponad rok bodajże ich twórcy praktycznie bezkarnie niszczyli, palili, wynosili, usuwali. Żonglowali nimi wedle własnej ubecko-esbeckiej chęci. Teraz te resztki, te wypłuczki, pomyje, niedopalone skrawki, będą podstawą do orzekania o współpracy wszelakiej - świadomej, nieświadomej, podsłuchanej, wysłuchanej, wykradzionej, wyszantażowanej a często także zmyślonej. Na takie argumenty słyszymy głosy lustratorów i szklarzy, że w SB „tak nie robiono”, że „to było niemożliwe”. W teczce Jarosława Premiera Kaczyńskiego nafałszowano co niemiara – w innych wykazano samą prawdę!
@
@
Probierzem niewinności, odlanym z najcenniejszego, genetycznie patriotycznego kruszcu jest dziś to, co pozostawił po sobie pracowity, lojalny i prawdopiśny esbek. Dowodem winy lub niewinności jest ksero tego, co spalono, albo mikrofilm spalonego ksera po spalonym oryginale. Na szczęście dla czcicieli zwierciadeł są i nieliczne oryginały.
@
@
Te tony teczek, poustawiane na kilometrach półek, to tylko cząstka tego, nad czym pracowały pokolenia ubeków/esbeków. Pod koniec, gdy już peerelowski titanik powoli tonął, zdołali usunąć teczki kleru i te dla nich najcenniejsze, najwartościowsze lub najbardziej wstydliwe. Z reszty uczyniono kaleką Pamięć Narodową - pamięć stworzoną przez POLICJĘ POLITYCZNĄ!
@
@
Teraz ta pamięć po lobotomii będzie służyć do oczyszczania tych, których miała pogrążać. Efekt będzie zgodny z nowotestamentową zasadą, że lepiej skazać stu niewinnych, jeśli wśród nich znalazł się zdrajca... Chyba coś mi się pomieszało! Czy tylko mi?
@
@
Nieważne czy jażem donosił, czy ktoś na mnie donosił - wystarczy TO słowo - DONOSIŁ!
Jażem jest skolokwializowaniem samoobronnym - pardą...

7 mar 2007

Please – make polish in language selection!

Please – make polish in language selection!
We have many troubles with making blog in polish!

Taki apel, pewnie niezbyt gramatyczny, usiłowałem gdzieś wetknąć w bloggera albo w googla…

Odbiłem się od wielkiej, milczącej skały, pełnej helpów, dobrych rad, i ciepłych powitań typu: Welcome to the Google Groups Help group! Mam kolejną nauczkę – ucz się człeku angielskiego, najlepiej w wersji sieciowej, bo inaczej będziesz ćwokiem, pałętającym się bez sensu w sieciowej dżungli. Skała była niedostępna i milcząca, bo zupełnie pozbawiona wejść typu: skontaktuj się z nami, napisz do nas, napisz donos...

Pod adresem http://www.blogger.com/about można przeczytać, a jakże, po angielsku, łzawą historyjkę o tym, jak Sierotka Marysia napotkała królewicza Googla. Tak, tego Googla!

Things were going well again in 2002. We had hundreds of thousands of users, though still just a few people. And then something no one expected happened: Google wanted to buy us. Yes, that Google. We liked Google a lot. And they liked blogs. So we were amenable to the idea. And it worked out nicely.

Ja też lubię googla bardzo. Lubię też gmaila za bezkompromisową bezspamowość. Ale to co wielki google z małym bloggerem robią w Polsce i dla Polaków to kpinka!

Wnioski?

Przyjazne narzędzie zmieniło się w anonimową maszynerię do wyciskania pieniędzy. Światowa potęga giełdowa nie widzi atomków, tworzących jej wielkość. A już zupełnie nie istnieją dla niej kosmiczne peryferia, używające języków z kreseczkami i kropeczkami. Choć są takie języki w Language Selection”: English, English (UK), Français, Italiano, Deutsch, Español, Português do Brasil, 日本語, 한국어, 中文(繁体), 中文(简体). W tych językach pełno jest kreseczek, kropeczek, daszków, ogonków a nawet całych krzaczków, krzaków i małych drzewek!

Jak do cholery pisać blog po polsku w takim portalu? Morze (przepraszam, ale pisanie "z z kropeczką jurz mnie wkurza!) blogger.com powinien napisać ostrzerzenie:
Not for Polish!

Nie bądźmy jednak malkontentami – oprócz polskiego blogger.com nie zauwarzył też rosyjskiego i arabskiego. Morze dlatego, by nie ułatwiać blogowych kontaktów terrorystom czeczeńskim i alkaidzkim? No, ale my są sprzymierzeńcy! Morze coś się zmieni? Morze jest iskierka nadziei?

Google Analytics Associate Manager - EU Headquarters ... Knowledge of one or more of the following languages an advantage: German, Italian,French, Dutch, Danish, Swedish, Russian, Polish, Turkish. ... Department: Ireland - Dublin

Rodacy w Irlandii!!! Uświadomcie tym kalifornijskim kowbojom krzemowym, rze mogą przespać blogi w Polsce, takim małym europejskim kraiku. Gdy okarze się, rze ten kraik jest blogową potęgą, będzie jurz za późno - wszyscy bloggerzy będą w wordpressie, bloxie, przyjaznymblogu (to moja propozycja - łapcie Rodacy). Wtedy blogger.com w Europie Środkowej zdechnie z głodu.

Howgh!

6 mar 2007

W mediach ruch!

Poza ruchem na szczytach, z których spadają prezesi, czekamy na ruch związany z masową i przymusową lustracją dziennikarzy. Ruszyli też telewizyjni wspaniali od nadawcy publicznego, którego bez owijania w bawełnę można nazwać rządowym - niektórym skończył się okres prosperity, mody czy czas kontraktu. Ci odlatują do komercji, by jeszcze zdążyć dorobić do solidnej emerytury. Jak choćby była dyrektorka Rządowej Dwójki TVPiS - samotna wyspa pod palmami pozostanie pusta...

Ruszył z nowym programem Szymon Majewski! Ludyczna forma poprzednich programów została przypłaszczona i uprostaczona. Teraz każdy samoobronny umysł w lot chwyci dowcipy podawane przy pomocy łopaty. Totalny zjazd w dół! Rechotałem z poczuciem, że na rajdach studenckich, po wypiciu znaczącej ilości rozweselaczy, miewaliśmy lepsze i bardziej zabawne pomysły...

Ruszył też niedawno z nowym programem duet Mann-Materna! Uatrakcyjnienie scenografii odwrotnie proporcjonalne do uatrakcyjnienia treści. Ogólne bezhołowie i odmóżdżenie. Tym bardziej mi przykro pisać, że Pan Wojtek jest moim ulubionym radiowcem, którego w dalszym ciągu słucham z wielkim sentymentem - jest jednym z niewielu żyjących dinozaurów Dawnej Trójki. Na wizji - totalny zjazd w dół! Panie Wojtku! Trzymaj się Pan, byle nie brzytwy...

Z panamannowych występów telewizyjnych jedynie jeszcze Szansa na sukces się broni. Do Dużych dzieci jestem albo za młody albo za stary - może kiedy już będę miał wnuki, to dorosnę do formuły tej marnej karykatury tego, co kiedyś w Trójce robiła Pani Kłys z niezmanierowanymi przedszkolakami. Ale to są programy, które Wojciech Mann jedynie ozdabia swoją osobą i błyskotliwą inteligencją...

No i wart odnotowania debiut mikrofonowy gospodarza Salonu24 Igora Janke, jako prowadzącego poranek w TOK FM. Jedyne, co zauważyłem, to przegląd blogów zamiast przeglądu prasy. W trakcie rozmowy z Selinem musiałem zakończyć słuchanie radia, więc trudno ocenić szerzej. Pażiwiom - uwidim, jak mawiają Wschodni Bracia... Choć na wstępie Igor Janke pod każdym względem góruje nad RAZem!

Teraz będę miał więcej czasu na media ogólnodostępne, bo padł odtwarzacz dvd. Pewnie się okaże, że będę musiał opłacić ekspresową naprawę! Na razie mam serię kontaktów sieciowych i telefonicznych z polską ekipą kalifornijskiej firmy manta. W sieci nie odpowiadają na maile a w telefonach głównie słychać muzyczkę - wcale nie kalifornijską...

5 mar 2007

Po raz kolejny...

...wyrażam swoje narastające obrzydzenie bloggerem, jako narzędziem tworzenia bloga. Teraz nie mogę komentować postów na innych blogach w blogspocie - loguję się po stokroć i NIC! Raz jako stary blogger, raz jako NOWY blogger - bezskutecznie!

Wybaczcie blogowicze - nie potrafię przeskoczyć tej durnoty! Niby amerykańska robota a takie gówniane wykonanie...

Teraz nie dziwię się, że mam ponad sto wejść dziennie i żadnych komentarzy - widocznie nikt nie potrafi przeskoczyć durnoty systemu!

Pora wynosić się w inne miejsce... Od pewnego czasu zagnieździłem się w Salonie24 - mój adres tam wisi obok, tak na prawo... Tak! To chamopole24. Wpisy stamtąd kopiuję tutaj, bo wtedy nie wywala mi notek choćby używanie "S zaopatrzonego w kreseczkę u góry".

Trudności wzrosły po objęciu blogspotu przez googla!!! Wprowadzono nowe logowania - poprzez adres gmailowy - teraz obowiązkowy! Lubię googla i najczęściej z niego korzystam, lubię też gmaila za bezkompromisową bezspamowość. Ale teraz, do trudności z pisaniem "S zaopatrzonego w kreseczkę u góry" doszły nowe przyjemności!!! Teraz są kłopoty z pisaniem "Z z kropeczką u góry" - napisanie tej, diabelskiej zdaniem nowych wielkorządców z googla, literki wywala cały fragment tekstu, napisanego przed ż!!! No to już jakiś horror!

Może administratorzy blogspota NIE WIEDZĄ, że w polskiej wersji jest taka kaszana?

Jakiś czas będę prowadzić podwójne życie, ale prędzej lub później wyniosę się stąd! Może do Irlandii? Albo na wyspy brytyjskie...

4 mar 2007

Kij w muzułmańskie mrowisko!

Wypowiedzi wszechedukatora, przez chichot historii uczynionego wicepremierem, doprowadzają mnie zawsze do "dziwnej takiej nerwowości", ale niepoprawne politycznie uwagi, o grożącym Europie islamskim potopie, sprowokowały mnie do paru przemyśleń, które da się skondensować do tezy, że islam i demokracja to ogień i woda. Łączenie ich nie może się powieść...

Wydaje mi się, że islam nie przerodził się w wojujący islamizm tylko w tych krajach, gdzie jest silna władza centralna. W państwach rządzonych przez silnego władcę - króla, cesarza czy tyrana. W Maroku spokój i silny król. Podobnie w Jordanii, gdzie ojciec dzisiejszego władcy potrafił wykurzyć jątrzących Palestyńczyków. W Iraku superzbir Husajn trzymał w ryzach obie formy islamu, które teraz żrą się na śmierć i życie. Podobnie trzyma za mordę poddanych wódz Syrii. W Libii, z jej potężnym pułkownikiem - podobnie.

Zastanawiam się, gdzie jest jakaś islamska demokracja - tylko Turcja przychodzi na myśl. Ale to też demokracja "inaczej". Dopóki są w niej wojskowi, wierni tradycji Ataturka, dopóty może tam się trzymać taka turecka demokracja. Jeśli w przyszłości wojskowi się zislamizują masowo, to się mocno możemy zdziwić i przerazić! W Indonezji chyba też wojsko czuwa w tle...

Dlatego demokratyczna Europa może mieć problem z islamskimi przybyszami, bo islam i demokracja to...

1 mar 2007

Komentarz Heleny Łuczywo

"Żądania organizacji żydowskich i polskich idących ręka w rękę nacechowane są brakiem realizmu i odpowiedzialności. Czy zdają sobie sprawę, kto miałby za to zapłacić?

Władze naszego państwa nie powinny w żadnym razie ulegać groźbom Israela Singera, który już w 1996 r. straszył Polskę, że jeśli nie spełni jego żądań, będzie "publicznie upokarzana".

Nie wolno obciążać państwa polskiego odpowiedzialnością za mienie odebrane Żydom. To mienie zabrali Niemcy, Polska była ofiarą agresji, a nie jej sprawcą.

Nie jest zresztą jasne, kto właściwie upoważnił te żydowskie organizacje do reprezentowania ofiar Holocaustu. I z jakiej racji domagają się odszkodowań, nawet gdy nie ma spadkobierców?

Żadną miarą władze polskie nie powinny dopuścić, by żądania panów Singera i Szypowskiego stały się przedmiotem poważnej debaty, a tym bardziej, by stanowiły usprawiedliwienie dla głosów antysemickich, które pojawiły się w środowiskach wspierających rządzącą koalicję, np. w mediach o. Rydzyka. Ten antysemityzm szkodzi Polsce i naraża na szwank nasze dobre imię.

Sprawę odszkodowań trzeba wreszcie zamknąć ustawą reprywatyzacyjną, biorąc jednak pod uwagę polskie realia. Projekt takiej ustawy jest w Sejmie."

Pozwolę sobie zacytować cały komentarz Pani Heleny Łuczywo, która jest bardziej ode mnie uprawniona do artykułowania takich myśli. Po pierwsze z racji korzeni żydowskich, od których nigdy się nie odżegnywała, po drugie z racji pozycji, jaką ma w Gazecie Wyborczej, którą trudno posądzać o antysemityzm.

Artykuł w Gazecie ma ostry tytuł, który oddaje sedno sprawy – pazerność organizacji, która w cwany sposób miesza zatroskanie losem ograbionych i wymordowanych z zatroskaniem o własne, gigantyczne korzyści. To właśnie chyba pokazowa pazerność Przemysłu Holocaust.

Tak wyglądałaby pazerność mojego sąsiada, gdyby po zamordowaniu mnie i mojej rodziny i po obrabowaniu nas z wszystkiego, poszedł upominać się o odszkodowanie nie dla moich krewnych, tylko DLA SIEBIE! A na pytanie, co jest podstawą jego roszczeń, odpowiedziałby – „jestem Polakiem i oni byli Polakami, więc mi się należy!”


Mój filosemityzm, cała moja ogromna sympatia do Żydów jako współobywateli, współziomków, budujących kulturę, gospodarkę i historię Państw Polskich, dawnych i obecnych daje mi prawo do niezgody na taką PAZERNOŚĆ.

PAZERNOŚĆ, która jest niesprawiedliwa, nieuprawniona i która przez Polskę zostanie jasno, zdecydowanie i raz na zawsze
odrzucona!