7 sty 2010

100 najlepszych płyt dekady

Styczniowy Rolling Stone, miesięcznik wielce zasłużony dla muzyki niepoważnej, czyli tej, słuchanej przez miażdżącą większość posiadaczy uszu, zamieścił listę “100 Best Albums of the Decade”. Wpisał się więc w grono tych, dla których pierwsza dekada XXI wieku właśnie się zamknęła. Ja uważam, że mamy jeszcze cały rok na dokonywanie wielu bezpłodnych podsumowań. Ale muzyczne listy zawsze mnie interesowały i bawiły.

Z tej setki zebrałem niewiele, ale mam przynajmniej pierwszą Radiohead: Kid A i ostatnią (Leonard Cohen: 10 New Songs) oraz kilka pośrednich. Należy wziąć poprawkę na amerykocentryczność twórców tej listy, choć przecież to niewielka wada, bo to co najważniejsze w muzyce niepoważnej najczęściej dzieje się w Stanach lub szybko tam trafia do konsumpcji i przysporzenia milionów twórcom.



Niepodważalna jest pozycja Radiohead, którzy oprócz płyty Najlepszej Absolutnie dodali do listy jeszcze trzy inne! Chyba im się zasłużenie te splendory należą – ja przynajmniej się zgadzam z taką oceną tej smutnonastrojowej muzyki.

Z tych, których lubię i słucham, znalazłem jeszcze Kings of Leon, choć zaczynają dopiero na 39 miejscu. Ale i na 53 się znaleźli. Dobry, solidny rock, z wielce ciekawym wokalistą! To młode zespoły, choć nienajmłodsze. Są też dinozaury, wcale nieskazane na wyginięcie: Bob Dylan (8, 11), Bruce Springsteen (15, 24), U2 (13, 36, 68) oraz inni, jak Beck, Green Day, PJ Harvey, Norah Jones, Robert Plant and Alison Krauss…

Z dwiema płytami znalazł się na liście nieżyjący Johnny Cash, zmarły niemal u progu dekady, bo w 2003 roku.



O większości płyt z tej listy nie mogę się wypowiadać, bo albo nie znam wykonawców i ich dzieł, albo zwyczajnie nie lubię ich słuchać. Nie wzruszam się więc rapem i hip-hopem (a można się wzruszyć?), choć pewnie spróbuję dotrzeć do innych albumów z owego zestawienia The Best Of…

ps. Przy okazji polecam znakomity blog Bartka Chacińskiego, recenzenta muzycznego z "Przekroju" - warto poczytać!

Może ktoś woli inną listę o tym samym, choć dużo mniej popularną?