25 sie 2006

Proponowałabym, żeby państwo nie zadawali pytań...

...powiedziała Pani minister spraw zagranicznych Anna Fotyga do posłów zainteresowanych antko-rewelacjami dotyczącymi jej poprzedników.
Szef Kancelarii PrezydentaAleksander Szczygło powiedział: - Dlaczego prezydenta ma interesować przeszłość byłych ministrów.

A my – Naród – mamy prawo dowiedzieć się? Czy nas może interesować przeszłość naszych byłych ministrów. Rzuca się nam, jak ochłapy bydłu wyborczemu, rewelacje lustracyjne dotyczące księży, pisarzy a nawet Zyty. Mamy tylko żreć to, co nam Pan zdecyduje rzucić?
Szkoda fotygi na gupi tłum, co wszysto kupi (pożre) – jak powiedziałby autorytet moralny IVRP Jacek Kurski.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

1. Milcz
2. Pracuj
3. Płać na nas podatki.

- Tak zachowuje się porządny obywatel (według PiS). Brrrr.

Aa...

4. Mnóż się!

Anonimowy pisze...

a, tu sobie skomentuję, choć mógłbym pod inną notką o Macierewiczu
Publiczności szerszej umknęły rewelacyjne dokumenty z przystepowania "Polski" do "Układu" warszawskiego. Nie wchodząc w szczegóły odbyło się to tak - przyjechał ruski generał, rozdał tym tam ministrom, sekretarzom itp. tekst i kazał podpisać się bez czytania (prawie).
I tu Polacy go zaskoczyli, bo przygotowali na tę okoliczność jakieś czołobitne oświadczenia, koreferaty, ale także pomysł, żeby był ktoś od nas w sztabie tego układu i mógł przez ramię popatrzyć ruskim, co tam planują.
Generał na początku nie za bardzo o co kaman, ale jak w końcu zrozumiał, to się wkurwił. Na serio.
Taka to była "Polska" i polityka zagraniczna wówczas.
Ale był MSZ i działał i zdobywały w nim szlify kadry.
Pytanie - czyją politykę zagraniczną wdrażali, bo przecież nie polską.
Do szerokiej publiczności b. powoli dochodzi, że Ludowe WOjsko "Polskie", MSZ właśnie itp instytucje PRL z Polską to za wiele wspólnego nie miały.
No tyle, że były finansowane z podatków Polaków.
Rezultatem tych złudzeń są "kłopotliwe" sytuacje, kiedy okazuje się, że taki premier Oleksy wciąż składa raporty oficerowi rosyjskiego wywiadu, który potem, zgodnie z duchem czasu, negocjuje z kolegą prezydenta kupno polskiej energetyki.
itd., itp.
ale tym to się nie oburzamy, bo gazety nie każą nam się oburzać.