5 lut 2007

Dziadek do orzechów



Dziadek do orzechów, czyli balet do muzyki Piotra Czajkowskiego, to dobra odtrutka na dzisiejsze czasy, przepełnione polityką w wydaniu marnym, niby szambo wypływające spod klapy.

Opera Wrocławska wreszcie gra we własnym budynku, szacownym, zabytkowym i odresturowanym w kilkunastoletnim remoncie. Wielką zasługą dyrektorki Pani Ewy Michnik jest to, że przez te lata tułaczki zdołała utrzymać zespół w komplecie. Mniejszym lub większym... Muzycy może się wykruszyli, bo do baletu słychać muzykę odtwarzaną z aparatury a z programu nijak nie można się dowiedzieć, kto nagrał to, co jest odtwarzane. Może Berlińczycy, może Wiedeńczycy a może miejscowi?

Balet tańczył dość klasycznie, co jako nieznawca mogłem wywnioskować, porównując z nagraniem na dvd, dostępnym w kioskach. Londyńczycy z Covent Garden tańczyli dość podobnie, może w tle mieli bardziej wystawne dekoracje. Balet Królewski może więcej niż balet finansowany przez marszałka województwa dolnośląskiego.

Wieczór baletowy zakończyłem oglądaniem trzeciej inscenizacji w telewizji mezzo. Ten francuski kanał często pokazuje balet i na ogół w dość nowoczesnych a niekiedy nawet awangardowych wykonaniach. Spektakl przygotował zespół Opery w Lyonie w 2001 roku. Choreografię przygotowała Dominique Boivin i było to przezabawne połączenie tańca klasycznego, akrobatycznego i nowoczesnego w oszczędnych i pomysłowych dekoracjach.

Po takiej dawce baletu nie miałem już sił ani chęci, by oglądać codzienne zapasy naszych asów polityki, czego wszystkim życzę!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

no dalekoś się wypuścił. Nie będzie się chciało wracać ;-)