6 lut 2007

CIEKAWE PROPORCJE

W dwadzieścia dni odwiedziło chamopole niemal 1400 wędrowców, co daje dobową średnia ok. 70 wizyt. Niemal żaden z zaglądających nie zostawił komentarza...

Co z tego można wnioskować?

  1. Prawie wszyscy zgadzają się z moimi poglądami, opiniami i ocenami, dlatego nie komentują, bo po co?
  2. Prawie wszyscy uważają, że to co zobaczyli czy przeczytali nie jest ciekawe i nie warto marnować pisaniny, by to wyrazić. Jednak musiałoby to oznaczać, że napływają tu ciągle nowi zainteresowani, którzy momentalnie stają się niezainteresowanymi.
  3. Prawie wszyscy skaczą z bloga na blog dla samej przyjemności (?) skakania, nie przywiązując uwagi do przeskakiwanych miejsc.

Jeśli są jeszcze jakieś inne motywacje to proszę o podpowiedź, bo moje dedukowanie się wyczerpało...

5 komentarzy:

tysiąc motyli pisze...

.. masz dosyć ciekawego bloga, a poza tym link do Twojej strony znajduje się w zakładkach przynajmniej dwóch osób, które prowadzą równie ciekawe i popularne w Internecie blogi ..

.. z kolei, żeby zostawić komcia na bloggerze:
1. trzeba być tu zarejestrowanym (nie można wysyłać anonimowych postów)..
2. prowadzisz bloga w języku polskim na stronach anglojęzycznych .. wszelkie info dotyczące obsługi bloggera są nie przez wszystkich rozumiane, a przede wszystkim mylne, gdyż (patrz 3) ..
3. system nie zapamiętuje i nie rozpoznaje (przynajmniej w moim przypadku) passwordów .. :)
4. jest jeszcze kilka subtelnych utrudnień (np. word verification) i podejrzewam, że jeszcze kilka znajdę, jak się tu zadomowię .. :)

Anonimowy pisze...

tysiącu motyli - wszystko to smutna prawda, na którą nic nie poradzę. Też mnie te niedogodności i niewygody złoszczą, ale nie znalazłem lepszego miejsca dla siebie, choć próbowałem...

Na razie spróbuję wpisać ten komentarz jako anonymous, czego ogólnie raczej nie lubię.

Anonimowy pisze...

Udało się! Jako anonim można się wpisać...

Anonimowy pisze...

.. czyżby i tam razem mnie się udało? ..

Anonimowy pisze...

Ja myśle, że znajduję się w kategorii pierwszej, nawet w tym samym dniu skorzystaliśmy z tego samego łacińskiego przysłowia (nec Hercules...), co ciekawe to przy okazji dwóch zupełnie różnych tematów