Umiar czy agresja?
Jedyne co my, bloggerzy, możemy robić, to być obserwatorami i komentatorami. Nasze głosy, opinie, słowa podziwu czy narzekania krażą najczęściej między nami. Jeśli są powodem podniecenia, zażartych dyskusji czy obrzucania się inwektywami to też kiszą się w blogosferze.
Ja nie czuję się sprawcą czegokolwiek, tylko obserwatorem. Bywa, że jestem komentatorem i zawsze wtedy wyrazicielem mojej jednoosobowej opinii. Im bardziej odczuwam, że moje obserwacje są podglądane przez coraz bardziej rosnące grono ewentualnych zainteresowanych, tym bardziej staram się, by komentarze były coraz bardziej wyważone i nieagresywne.
Niekiedy mi żal, bo fajnie jest tak nawrzucać innym, politykom, inaczej myślącym, całemu światu... Zwłaszcza anonimowo!
Pomyślmy jednak niekiedy, czy to, co wypisujemy w sieci lekką ręką na forach czytanych przez tłumy, powiedzielibyśmy tym tłumom wprost w twarze. A niektórzy przecież wrzeszczą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz