5 gru 2006

Muzyka łagodzi obyczaje?

Zastanawiałem się, jaki temat mógłby połączyć blagierów rozdartych na dwie blogosfery: prawomyślną i nieprawomyślną. I od razu przyszło mi do głowy, wbitej w tę stronę, gdzie stało zomo, że mogłaby to być muzyka.

Ciekawe, jakiej muzyki słuchają nasi The Glimmer Twins? Tu nie przychodzi mi nic do głowy! Piosenki patriotyczne? Kompozytorzy polscy z czasów zaborów? A może oratoria Piotra Rubika, tak niekomercyjnie eksploatujące pamięć o JPII?

Łatwiej jest mi wyobrazić sobie, co ze wstrętem nasi Kastor i Polideukes odrzucają... Zappa, Ozzy, heavy metal, rap, hip-hop, klezmer, dumki rosyjskie, kompozytorów niemieckich (no a co z Bachem?) takich jak Wagner i innych prenazistów,

Może jednak jest coś, co lubię ja i LAK+JAK? Vivaldi – włoski, radosny, no i ksiądz! The Beatles – każdy ich lubi, a jak mówi, że nie cierpi, to dlatego, że się wstydzi, że lubi! Bach – no niby Niemiec, ale liczna rodzina; niby protestant, ale mszę dla króla Polski napisał wspaniałą! Grechuta – każdy Polak bywa w nastroju, by sobie pogrechucić, a Braciom Mniejszym powodów do smętków przybywa... Kolędy – znowu trudno znaleźć rodaka, który by nie lubił pokolędować, nawet diabelnie fałszując. Ja mam osobistego faworyta, który rozczula mnie do łez – Oj Maluśki, Maluśki – cała genialność muzyki Podhala zawarta jest w tej cudownej pastorałce! Dalej już nie mam fantazji...

Muzyka łagodzi obyczaje?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

nie wszystkim łagodzi -tego nie wziąłeś pod uwagę