rozważania na koniec roku...
Zaczynają mnie nudzić blogi... Tu powinienem wstawić wyszeptnik – taką odwrotność wykrzyknika, ale nie istnieje on ci. Z braku onego wstawiam wielokropki, co powoduje, że pisanie moje staje się jakieś niedokończone, niezdecydowane...
Po pierwsze – na ogół wpisy blogowe są za długie...
Po wtóre – ostatnio z długich, to tylko wpisy socjopatycznej malkontentki bez chęci rejterady przyswajam – czyżbym sam zaczynał malkontencić? A może ona nie taka socjo-patyczna? Może po prostu – sym-patyczna? I bon-kontentna?
Po trzecie – jeśli komentarzy jest ponad sto, to przestaję wchodzić... Jeśli do pięćdziesieciu, to daję radę poczytać bez znużenia.
Po czwarte – zaczynają być mi obojętni prawomyślni i nawet prawoskrętni – może dlatego, że zsuwam się z platformy i być może nie mam już gruntu pod nogami... Przydałaby się jakaś tratwa do dryfowania. Albo może zapiszę się do Partii Kobiet na zasadach Członka Wspierającego – chyba taka nazwa nie bardzo pasuje... Ostatnio jeśli członek partii to głównie w samoobronie!
Po piąte – tematy depeszowe i polityczne mnie niesmaczą – pewnie nadchodzi znowu pora na zanurzenie się w przeszłość... No future???
Wystarczy, bo sam siebie nudzę...
2 komentarze:
to może czas na jakieś kometyczne zmiany ;)
A serio, też się na tym łapie, że mnie nudzi. Chwilowo...
to może czas na jakieś kosmetyczne zmiany ;)
A serio, też się na tym łapie, że mnie nudzi. Chwilowo...
Prześlij komentarz