1 cze 2006

SPRAWA KSIĘDZA CZAJKOWSKIEGO


Nie wierzę esbekom i wkurza mnie, że się teraz śmieją z durnej masy rodaków, którymi dalej mogą manipulować - niemal 20 lat po wyrwaniu im władzy z pazurów. Jeszcze tymi pazurami mogą drapać nam w mózgach!
Szkoda, ze przez tyle lat nie dopracowano się jakiejś ludzkiej formy weryfikowania i OSĄDZANIA tych teczek. Tylko SĄD, przed którym staje nie tylko PROKURATOR, zaopatrzony w esbeckie teczuszki i wypociny tworzone na bolszewicką modłę, ale i OBROŃCA mogący stawiać pytania, wątpliwości, świadków, dowody niewinności, może podjąć próbę oceny, osądu i wydania wyroku!
Nie dajmy się manipulować! Choć w państwie, w którym władza z muchami w nosie ma w pogardzie Trybunał Konstytucyjny, trudno wierzyć w sprawiedliwe OSĄDZANIE spraw tak propagandowo nośnych i natychmiast, na życzenie, użytecznych!
Howgh!

ps. 11 lipca 2006 prasa potwierdziła 25-letnia współpracę księdza Czajkowskiego z SB, gwałtownie przerwaną w 1984 roku, po śmierci księdza Popiełuszki!

"Bezpieka odnowiła kontakt z ks. Czajkowskim w 1960 r., stosując szantaż na tle obyczajowym. Wykorzystała też to, że ksiądz ubiegał się o paszport, by wyjechać do Rzymu na studia. Przed wchodzeniem w układy z bezpieką młodego księdza ostrzegał m.in. abp Bolesław Kominek..."

A potem to już się potoczyło. Czy ta współpraca przekreśla wszystko, co dla dialogu polsko-żydowskiego zrobił ksiądz? Ciekawi mnie ocena środowiska kościelnego.

1 komentarz:

jotesz pisze...

Oświadczenie ks. Czajkowskiego

W obciążających mnie aktach SB nie brak informacji całkowicie fałszywych. Jestem przekonany, że do mojej "teczki" dorzucano informacje pochodzące nie ode mnie, lecz z innych źródeł (z podsłuchu lub od informatorów). Czasem - przypuszczam - pracownik przekazujący relacje fantazjował, chcąc się wykazać gorliwością i sukcesem. Niektóre z tych informacji udało się zanegować, innych się nie udało. Niestety, bardzo wiele pozostałych informacji odpowiada jednak prawdzie, nawet jeśli o niektórych nie pamiętałem.


Wyrażałem już skruchę wobec Boga. Teraz czynię to także wobec ludzi. Pragnę przeprosić wszystkich (także moich Najbliższych) i prosić o wybaczenie - zwłaszcza tych, których skrzywdziłem.

Wina moja jest bezsporna. Trudno to 24-letnie uwikłanie tłumaczyć tylko epoką, naiwnością, lękiem, zbytnią swobodą wypowiedzi. Dałem dowód słabości charakteru. To, co się dzieje od kilku tygodni wokół mojej osoby, także interpretacje niesprawiedliwe i obraźliwe, traktuję jako zasłużoną pokutę.

Ale te trudne, bolesne tygodnie to także czas niespodziewanej i niezasłużonej życzliwości ludzkiej. Z całego serca, ze wzruszeniem i zażenowaniem dziękuję wszystkim, którzy na różne sposoby okazywali mi wsparcie, wyrażając wdzięczność, solidarność, szacunek, a także zaufanie, które przecież zawiodłem.

"Wspomnij na swe miłosierdzie, Panie, na swoją łaskę, która trwa od wieków" (Ps 25, 6).

PS

Najserdeczniej dziękuję również wszystkim sygnatariuszom listu otwartego z końca czerwca.


ks. Michał Czajkowski, Wrocław, 2 czerwca 2006 r.