Oświadczenie prof. Jana Miodka
2007-04-23,
W związku z różnymi interpretacjami moich wypowiedzi w relacjach dziennikarskich i w głosach internautów oświadczam:
1. Nigdy nie byłem świadomym współpracownikiem jakichkolwiek służb PRL.
2. Nigdy nie podpisałem dokumentu o współpracy ani mi tej współpracy nigdy nie proponowano.
3. Nigdy nie składałem pisemnych sprawozdań dotyczących mojego pobytu za granicą.
4. Nigdy w PRL nie starałem się osobiście o wyjazd na stypendium zagraniczne do krajów zachodnich.
5. W latach 1975-1977 (dwa lata akademickie) byłem delegowany paszportem służbowym przez Uniwersytet Wrocławski na stanowisko lektora języka polskiego na Uniwersytecie Wilhelma w Muenster w Republice Federalnej Niemiec (objąłem je po prof. Stanisławie Rospondzie; po mnie wyjeżdżali inni pracownicy Instytutu Filologii Polskiej). Nie skorzystałem z propozycji strony niemieckiej pozostania na trzeci rok akademicki, choć w tamtych czasach była to dla Polaków atrakcyjna oferta finansowa.
6. W związku z tym byłem wezwany na jedną rozmowę przed wyjazdem (pouczono mnie, jak się mam zachowywać za granicą) oraz na dwie rozmowy po przyjeździe, dotyczące mojego pobytu w Muenster. Raz podpisałem protokół rozmowy, sporządzony przez osobę mnie przesłuchującą.
7. W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych wezwano mnie, abym się wypowiedział na temat języka jakiejś ulotki - o ile pamiętam - antyradzieckiej. Oznajmiłem, że niczego konkretnego nie umiem powiedzieć.
8. Po raz ostatni wezwano mnie w roku 1984, gdy - delegowany przez Uniwersytet Wrocławski - miałem wyjechać z wykładem na Tydzień Kultury Polskiej do Gandawy (Belgia). Wypytywano mnie o kontakt z zachodnim dziennikarzem zagranicznym. Informacji nie udzieliłem i do Belgii nie pojechałem (dostałem telefoniczną wiadomość, że mój wyjazd jest odwołany).
9. Faktu odbycia ww. rozmów - wbrew poleceniom przesłuchujących mnie osób - nie zachowywałem w tajemnicy. Rozmawiałem o nich w pracy, w gronie przyjaciół i w rodzinie.
Wyrażam ponadto uczucia wdzięczności wobec wszystkich, w tym - przedstawicieli instytucji państwowych, kolegów z Uniwersytetu Wrocławskiego i innych uczelni, dziennikarzy, internautów, a także rodziny i przyjaciół, którzy w ostatnich dniach publicznie i w rozmowach prywatnych okazali mi serce, zaufanie i swoją solidarność.
Ubolewam natomiast, że państwowe Polskie Radio Wrocław, które przez wiele lat korzystało bezpłatnie z moich usług, nie mając żadnych dokumentów obciążających, wyemitowało tak ciężkie oskarżenie.
JAN MIODEK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz