19 kwi 2010

Czeka nas piekło (przedruk)

To kolejny tekst nie mój. Tym razem jak najbardziej niecenzurowany i przez nikogo nie zadołowany. Pochodzi z dziennika "Polska Gazeta Wrocławska" a napisał go mój dobry kolega, z którym onegdaj pracowałem i beczkę "Pępkówki książęcej" wypiłem. Krzysztof Kucharski ma głos:

Pewnie się wszystkim przeżywającym patriotyczne uniesienie po Wielkiej Narodowej Tragedii nie spodoba to, co napiszę. Ale felietonista jest jak Stańczyk. Nie tylko mówi czasem gorzką prawdę, rozśmiesza, ale też bywa, że szydzi boleśnie...

Mamy kwiecień. Zobaczmy, co nam zostało pięć lat po śmierci naszego papieża. Kilkanaście kiczowatych pomników, place i ulice w każdym mieście, mieścinie i wiosce, często wyglądające jak pobojowisko albo kwintesencja szpetoty. On by wolał, byśmy koncentrowali się na Jego słowach i przenikliwości, bo przekonywał nas do rzeczy dobrych i ważnych. Ale z tej Jego mądrości wybieramy tylko cytaty albo motta, którymi efektownie - by się popisać - zdobimy teraz swoje własne słowa w dłuższych wypowiedziach przed większymi gremiami, że niby te nasze słowa mają taką samą siłę i wagę, jak Jego. Nikt naukami Wielkiego Polaka się nie przejął, choć jesteśmy demonstracyjnie religijnym narodem w chwilach tragicznych.

Kasę na Jego wizerunku robią najgorsi ludzie, bo chciwi, bezmyślni i cyniczni. Ktoś to kupuje. Nie na tak dawnym wielkanocnym kiermaszu oglądałem z córką popiersia papieża z drewna, szkła, szamotu i czort wie czego oraz... z wosku! Jeden papież spali nam się od głowy do popiersia z krzyżem, to zapalimy sobie drugiego. Szczęśliwie tylko nie doszło do tego jeszcze, by ktoś papier toaletowy pachnący kadzidłem wyprodukował z wytłoczonymi podobiznami Ojca Świętego dla nas najważniejszego, bo naszego. Albo o tym nie wiem.

Już się zbierają różne Rady Nie Od Parady, żeby uhonorować prezydentaPo naszym narodowym nieszczęściu minionej soboty już legiony "patriotów" supłają z tej pustej części wieńczącej kark coraz bardziej paranoiczne pomysły. Już się zbierają różne Rady Nie Od Parady, żeby uhonorować prezydenta. Spokojnie, naprawdę, jest na to inny czas niż emocje i ból. Już jednak szybko sklep ze zwierzętami futerkowymi w Przecince Poprzecznej niemający patrona musi być natychmiast imienia prezydenta. I koniecznie poświęcony trzema chluśnięciami wody święconej. Stadion w Staroświeżynce Popapranej też czekał na godnego patrona, a odbędą się na nim mistrzostwa w piłce kopanej, to niech ma imię godne. Rondo w Zazębiu Podziemnym nie może być tylko rondem zwykłym. Imię tragicznie zmarłej Głowy Państwa da mu rangę niebywałą. W samej Warszawce Dolnej projektów jest już ze sto.

U mojego dobrego znajomego w kuchni na lodówce stoi popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego z okresu międzywojnia. Służy jako przycisk do rachunków za światło i gaz, żeby się nie poniewierały po całej kuchni, jak zawieje przez otwarte okno. Popiersie marszałka kupił na giełdzie staroci w charakterze oryginalnego gadżetu. Naprawdę na to marszałek, wódz narodu, zasłużył?

Żeby chichot historii jeszcze spotęgować, to dodam, ale proszę nie doszukiwać się tu wrednych analogii, bo to fakt historyczny, studiowałem na Uniwersytecie Wrocławskim im. Bolesława Bieruta.
Patrona wybrało sobie jednomyślnie i spontanicznie całe grono profesorów i studentów popierane przez robotników wrocławskich fabryk, tuż po śmierci w Moskwie pierwszego prezydenta RP w roku 1956.
Warto najpierw otrząsnąć się z traumy i wzruszeń, by godnie (!) i prawdziwie uczcić człowieka. Nawet szarego i nikomu nieznanego. A co dopiero prezydenta...

Brak komentarzy: