Czekając na Rudego... (3) ...już zupełnie blisko!
Joteszu - ogonki możesz wstawiać bez problemu. Co do amerykańskiego przykładu debaty politycznej, to nawet jeśli w Polsce coś zapożyczono, to na pewno nie dosłownie, ponieważ nasze debaty (w porównaniu do waszych) są serią statycznych i z góry ukartowanych przemówień poszczególnych, napuszonych fagasów. Na przykład, w konwencji amerykańskiej nie wolno żadnemu z kandydatów zadawać bezpośrednio jakichkolwiek pytań innemu kandydatowi, a zatem o dialogu nie może być mowy. Równie dobrze "dyskutanci" mogliby zostać umieszczeni w różnych miastach, albo na innych planetach, co byłoby o tyle słuszne, iż większość z nich plecie kosmiczne głupoty.
No! Jaka szybka odpowiedź!!! To krótkie porównanie jest perełką! Widzisz - jak się przypodchlebiam...
Fajnie, że masz polskiego worda. Pozwolisz, że bez pytania zamieszczę twe spostrzeżenia w blogu. Tym sposobem zaczniesz już blogowanie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz