15 paź 2007

Czekając na Rudego... (2) ...już blisko

Panie jotesz,
Musisz mi dac nieco czasu na zapoznanie sie z tym wszystkim, jako ze w temacie blogowania to jam nowicjusz. Zauwazylem, ze czekasz na Gingera i sie niemal na pewno doczekasz.
Rudy

Panie Andrzeju Zlotousty i Zlotowlosy!
Ciesze sie, ze masz checi...
Od razu spytam, czy do ciebie mozna pisac polska czcionka, czy nie wolno wstawiac ogonkow i kreseczek, bo mi się machinalnie pchaja pod palce.
Przyznam, ze wizja dialogu z toba na wszelkie tematy, z przewaga politycznych, ale nie tylko, wydaje mi sie bardzo kuszaca! Forma dialogu jest rodowodu wielce starozytnego, wiec bardzo szlachetna i klasyczna. Co prawda teraz zwany jest niekiedy debata i nie ma nic wspolnego z kultura starozytna ani jakakolwiek, ale mozemy probowac przelamywac niedobre tendencje. Ostatnio znowu trafilem na twoje feleietony relaxowe i bawilem sie, czytajac wrednie uprzejme zlosliwosci.
Debate Donalda z kaczorem ogladalem z doskoku, trafiajac przed ekran tylko na minute-dwie i potem uciekalem od tego spektakliku. Zdumiewa mnie, ze taka nieznaczaca moim zdaniem debatka moze decydowac o wyniku glosowania. Ale jest to kolejna zaraza amerykanska, po stonce, coca coli, szybkim zarciu i halowin, ktorej ulegl nasz , lasy na durne przyklady zza oceanu, narod!
Pozdrowienia i powodzenia w poczatkach blogowania!
jotesz

Brak komentarzy: