17 lip 2010

Gejzer patriotyzmu

No i mamy EuroPride w Warszawie. Podobno osiem tysięcy osób wzięło udział. Gejów i lesbijek było mniej, bo postulaty odmiennych erotycznie popierali zwykli heterycy.

Dobrze, że jestem we Wrocławiu, bo nie miałem dylematu - iść, czy nie iść? Nie muszę zresztą chodzić na parady, by popierać postulaty, jeśli są takie:

"te dotyczące możliwości wspólnoty majątkowej, wspólnego rozliczania podatków z partnerem, sprawowania opieki nad dziećmi partnera czy prawa do decydowania o leczeniu nieprzytomnego partnera".

Było pięć kontrdemonstacji, w tym jedna łysych patriotów hajlujących praworęcznie, w skrócie Prawych. To nasze Gej-zery Patriotyzmu - wręcz gorące wytryski polskości w stylu germańsko-rzymskim. Być może gej-zery wystraszyły się tego, czego boi się poseł Jurek Marek albo Marek Jurek. Otóż jego zdaniem taka parada zagraża prawom człowieka. Paradne! Świętoszkowatość posła dwuimiennego na ogół mnie wzrusza, tak autentyczna się wydaje, ale tym razem poseł truchta w stronę osła mózgowo. Ja się nie obawiam o moje prawa człowieka z powodu, że Tomasz Raczek oddziedziczy majątek swego partnera czy odwrotnie. Nie wiem nawet, czy rodzina pana Raczka jest przychylna jego orientacji seksualnej, czy nie. Zupełnie mnie orientacja pana Raczka nie interesuje a tylko to, że życzę sobie, by pan Tomasz Raczek miał nie mniejsze prawa niż ja, i nie większe niż ja. Prawo powinno chronić ludzi niezależnie od ich orientacji seksualnej, bo orientacja jest czymś do tego stopnia prywatnym, że prawo nie powinno się nią zajmować. Zwłaszcza, gdy prawo chciałoby różnicować ludzi!

A pan poseł-oseł Jurek uważa, że prawo powinno gejów dyskryminować. "Według niego miejsce Polski powinno być po stronie krajów, które stoją na straży wartości chrześcijańskich." Ja nie chcę, by prawo jakoś specjalnie chroniło WC, bo powinno zajmować się człowiekiem, a nie jego wyznaniem czy orientacją.

Jedyne co mnie peszy, to adopcje dzieci przez gejów lub lesbijki. Peszy mnie, bo nie mam zbytnio twardego stanowiska w tej sprawie. Oczywiście, przeciwnicy wyobrażają sobie hodowlę małych zboczeńców przez dewiantów, co jest dla mnie piramidalnym trywializowaniem sprawy. W kraju, gdzie takie masy dzieci są katowane i molestowane przez swych rodziców o orientacji podstawowej, czyli hetero-alkoholowej, pary chcące takim dzieciom stworzyć normalny dom, nawet jeśli ciut odbiegający od norm WC, ale BEZ PRZEMOCY, za to z miłością? No, to JEST pytanie...

4 komentarze:

adamjer pisze...

Debiutuję tu i nie wszystko wiem - "Gejzer patriotyzmu" to post kogoś o loginie "jotesz"; zrazu sądziłem, że czytam Pana Panie Waldemarze K. Rzucam okiem niżej i strasznie to wszystko skomplikowane - czy wyjdzie? Dlatego krótko: fajny komentarz i w pełni się z nim zgadzam.

Sara pisze...

Ja też tu pierwszy raz.
Zastanawiałam się nad adopcją dzieci przez pary homo i wymyśliłam mniej więcej tyle, co Ty - jeśli para taka przejdzie pozytywnie weryfikację, to czemu nie? No czemu? Jak rozumiem, weryfikacja taka dotyczy stabilności związku, emocjonalnej, finansowej i jeszcze pewnie jakiejś. Tego przecież dziecku (i w ogóle ludziom) trzeba.
Często pada argument o tzw. polskich realiach, że niby dziecko będzie miało pod górkę. Zważmy jednak, że pod taką samą, choć inna górkę będą miały dzieci dobrze/źle się uczące, rude, ze wsi, niekatolickie, nie mające w domu TV, nie lubiące różu dziewczynki, nie lubiący przemocy chłopcy, z rodzin mieszanych rasowo, z rodzin imigrantów, niepełnosprawne, zezowate i utalentowane.
Więc chyba nie ma się czym aż tak bardzo przejmować.

Pozdrawiam serdecznie współwrocławianina i zabieram się do lektury wstecz:)

jotesz pisze...

adamjerze - to dla mnie komplement, porównywać mnie z Waldemarem K, jeśli też myślisz o Kuczyńskim.

Przyznam, że spodziewałem się komentarzy totalnie trollowatych, a tu taka sympatyczna niespodzianka...

Pozdrowienia i powodzenia
:)

jotesz pisze...

Saro, jeszcze dyskutowałem z Naj o adopcjach i doszliśmy do spokojnego wniosku, że przecież Państwo przekazujące dziecko do adopcji powinno mieć mechanizmy prawne, pozwalające na sprawdzanie, czy dzieci mają się dobrze. Wyłącznie DOBRO dziecka powinno decydować o adopcji, a nie ideologicznie traktowana sprawa preferencji rodziców.

Rodzice mogą mieć ukryte preferencje faszystowskie, zbrodnicze, kryminalne albo i zboczenia normalne wśród par pozornie przykładnych i heteroseksualnych. Tego jakoś na początku się nie zakłada, przekazując dziecko tzw. normalnej parze rodziców.

Pozdrowienia i powodzenia wrocławiance. Daje się żyć od rana - takie piękne szare niebo i chłodek...
:)