4 kwi 2009

"Akt wiary"

Wypada znowu podziękować za reklamowanie chamopola. Ponieważ jednak to ja wyciąłem trzy niezwykle cenne komentarze płodnego autora, obrońcy swobód komentatorskich, co spowodowało jego reakcję pisaną, to ktoś mógłby uznać, że jest to forma prowokowania do reklamy...

P O D Z I Ę K O W A N I A
Panu Referentowi Bulzackiemu uprzejmie dziękuję za łaskawą reklamę chamopola, poprzez wzmiankę w tekście "Auto da fé (3)*". Komentatorom tamtego tekstu dziękuję za uwagi poświęcone joteszowi, choć prawdę pisząc, nie naliczyłem ich wiele...

Oto obszerny fragment, poświęcony (?) chamopolu:

Nic bym też, prawda, już nie pisał, bo generalnie zamierzam iść w kierunku raczej niepisania, niż pisania, gdyby nie niezwykłe zniknięcie moich wybitnych komentarzy na pewnym niezwykłym blogu.

Wycinanie komentarzy przez gospodarza bloga jest dobre i piękne. Bardzo mi się to podoba, jestem zdania, że są chwile, kiedy nie można nie wyciąć. Co prawda sam zazwyczaj nie wycinam, ale – oczywiście – cały czas mnie korci. Z trudem się powstrzymuję. Inaczej ma się rzecz z komentarzami, które “to są doskonałe komentarze, proszę pani” (by L. Maleszka). Wycięcie takiego komentarza jest zwykłym bandytyzmem (zamierzona przesada) i kurewstwe[...] (jest jak miało być). Taki los spotkał mój “to są doskonałe komentarze, proszę pani”. Sam się o to, poniekąd, prosiłem, prawda… “Nie zadawaj się z hołotą – mówiła matka. – Będziesz potem żałował”. Ale co tam, człowiek najbardziej uczy się na błędach. Na usprawiedliwienie dodam, że notka nie jest o wycinaniu, ale o poniekąd niejakim zjawisku, prawda, o którym za moment…

W swoim “to są doskonałe komentarze, proszę pani” opisałem wędrówkę po blogosferze, gdzie moim cicerone został Jacek Jarecki (sorry Alga), a cudną Beatrycze niespodziewanie okazał się tajemniczy ideogram WO (c[...]uj wie, co to jest, obrazek wygląda jak ściągnięta dżdżownica z wielkim łbem). Przeczytałem tekst Jareckiego wlazłem do tego WO, potem do tzw. rebeliantów, a na koniec, prawda, trafiłem na chamopole (nomen omen).

Tekst autorstwa Jareckiego zmilczę, bo jak zwykle nic nie trzyma się tam kupy. Za dużo samogłosek. Ten WO doczytałem do linki na tzw. kwaterę tzw. rebeliantów. Z tejże tzw. kwatery, prawda, przeszedłem na chamopole i to jest, prawda, czad. Wata cukrowa, cukier, burak, czerwona gęba… Pardą, nie mogłem się powstrzymać przed ciągiem; natręctwo albo demencja prekoks.

Wracając jednak, prawda, do tematu, żeby poniekąd nie przeciągać, trafiłem w miejsce, gdzie przebywał jakiś emisariusz obrońców wolności słowa i tolerancji, wysłannik komisji skrutacyjnych i komisji inspekcyjnych znających się na blogowych regulaminach, niezależny i niezłomny komentator absurdów czwartej erpe (w skrócie IV RP), coś tam coś tam kronikarz (mega kronikarz, czyli kronikator). Wpisałem swój “to są doskonałe komentarze, proszę pani”, gdzie zwierzyłem się z rozterek, wahań, podziękowałem za prowadzenie bloga, który zawierał opcję “wędrowcze zostaw komentarz”. Od ręki napisałem rzecz nieomal doskonałą (jak adjustacje L. Maleszki); palce lizać. Nie widziałem tak dobrego komentarza ani u WO (prawda, że szybko porzuciłem lekturę, więc wstrzymam się z ostateczną opinią), ani u tzw. rebeliantów, ani u Jareckiego (sorry koledzy, taka jest, prawda, prawda).

I nagle… Moje “to są doskonałe komentarze, proszę pani” zostały wykasowane. WYKASOWANE! Szoking! Gospodarz bloga, emisariusz obrońców wolności słowa i tolerancji, wysłannik komisji skrutacyjnych i komisji inspekcyjnych znających się na blogowych regulaminach, niezależny i niezłomny komentator absurdów czwartej erpe, coś tam coś tam kronikarz, wykasował mój uprzejmy i grzeczny komentarz! I wiele wnoszący!

O czym był komentarz? Omawiałem w nim ciekawe zjawisko, które od pewnego czasu rozprzestrzenia się po blogosferze, i które – niestety – nie ominęło też pięknego i dobrego miejsca zwanego chamopolem (nomen omen). Zjawisko to nazwałem: “rękodajni WO”.

Miszcz łaskawie zerka z wyżyn bloga i macha do nas palcem… My oddajemy pozdrowienie… ~~~~~ “Robimy takie rzeczy, Pani Wojtku, co Pan na to? Może by Pan do nas zajrzał i dał dobre słowo?” “Zajrzę – odpowiada patron. – Pochylę się, szepnę słowo”. “Bardzo dziękujemy za zauważenie. Nawet Pan nie wie, ile to dla nas znaczy!” “Wiem, wiem… – Dużo znaczy; macie moje blogosławieństwo”. “Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!, Panie Wojtku!...”

Słowo rękodajny ma piękny staropolski synonim. I nim się z wami koledzy nieszczerze pożegnam (ujmuję sprawę szerzej, żeby wypadło uniwersalnie, a nie że się, prawda, czepiam biednego chamopola).

Czołem rękodajni! Czołem podchujaszczy! Czuj duch!

W chwili wolnej, gdy ją znajdę, wypiszę ten tekst na papierze czerpanym i powieszę na ścianie, jako wzorzec!

Aplikant alzacki zachadza w dalszym ciągu, czego można domyślać się po takich reakcjach...

Zdziwionemu Trollowi Zdalnie Sterowanemu sprawę streścił yassa

Zmartwi pewnie aplikanta wiadomość, że po zareklamowaniu przez niego chamopola ilość wejść wyraźnie zmalała...

9 komentarzy:

jotesz pisze...

Co mnie zdumiewa w blogowaniu, to ta bezczelna pewność trolli, że każdy będzie anielsko cierpliwy i łagodnie będzie odpowiadał na każdą zaczepkę osobistą, polityczną, historyczną, cholera wie jeszcze jaką. Pierwszy raz w mym blogowaniu wyciąłem kogokolwiek. To był pewien wyjątkowo upierdliwy kot.

Po tym diabelskim doświadczeniu poszło już łatwo. Referent wlazł do mnie, by sobie poszydzić w stylu tekstowiskowym, to znaczy w stylu, jaki sobie wypracował w TXT. Do trzech razy sztuka! Już nie ma śladu. Nawet trochę żałuję, że tych gówienek nie zebrałem szufelką, by pokazać publicznie. Z drugiej strony - gówienka się spłukuje, by sobie popłynęły. Kocie również...

Teraz referent napisał łzawy tekst "Auto-da-fe". Referent został spalony na stosie przez jezuitę jotesza. Nawet chciałem rozebrać tę skargę na części, ale wyszło że zamiast tego pomyłem okna. Pożytek dużo większy i radość w rodzinie.

Nawet już zacząłem układać historyjkę o Aplikancie Alzackim, żeby nie było personalnie wprost. I odechciało mi się. Zastanawiam się, kto będzie trzecią ofiarą krwiożerczego jotesza, pogromcy niewinnych trolli i łagodnych wampirów sieciowych?

jotesz pisze...

Pora skomentować ostatnie komentarze. Właśnie tu, a nie "na wierzchu"...

Oprócz uprawiania chamopola, które jest daczą (cześć panie Wojtku O. - wiem, że się ci kojarzy, ale mi się kojarzy INACZEJ i tak sobie będę nazywał...) na odludziu, rzadko odwiedzaną przez postronnych zawsze ciekawiło mnie co się dzieje w zbiorowiskach.

Dlatego znalazłem się w Salonie24, który wydał mi się interesującą inicjatywą. Dość szybko przestał mi się taką wydawać, głównie przez nadmiar agresji zwolenników IV RP, którzy tłumnie się tam zgromadzili. Ograniczyłem swoją aktywność, ale nigdy nie ogłaszałem hucznego odejścia. Bo i nigdy zupełnie nie odszedłem. Zaglądam do konkretnych blogerów. Obserwuję wątki, falowanie emocji. Niekiedy coś wkleję. Testowo...

Chętnie skorzystałem z możliwości włączenia się w Tekstowisko, które powstało w efekcie niezadowolenia z formy, jako przybrał S24. Ostatnie wydarzenia spowodowały moją tygodniową abstynencję, podczas której komentowałem u siebie, jak ja widzę to co się dzieje. I w tym przypadku nigdy nie ogłaszałem hucznego odejścia. Jestem więc i w TXT, choć może zniknęli z niego ludzie, z którym lubiłem porozmawiać.

Zbiegowie z TXT, secesjoniści, niezadowoleni, zebrali się w Maddogowie. Zostałem zaproszony i skorzystałem z zaproszenia, jak w poprzednich przypadkach. Jest fajnie, więc jestem. Będzie fajnie - będę...

Z lewa ocenił to po swojemu Wojtek Orliński. Zaglądałem do niego od dawna. Częściej lub rzadziej. Jeśli interesował mnie temat...

Z prawa ocenił to referent. Zbyt dosadnie, bym to tolerował, więc usunąłem komentarze. Teraz referent komentuje to u siebie. Jego prawo! Do niego nie wdepnę, bo nie moja bajka. Zawsze go omijałem i dalej będę to robił...

Jednak to ja będę wybierał to, co napiszę w chamopolu. I w chamopolu to ja będę pozostawiał komentarze lub je usuwał! I to ja będę wybierał, gdzie będę zaglądał lub gdzie będę pisał. Niezależnie od ocen Wojtka O. czy referowania referenta!

Tak jak w życiu wybieram sobie przyjaciół i znajomych. Albo tych, na których oddaję głos podczas wyborów. Pewnych ludzi nie wpuściłbym do domu. Dlatego nie wpuszczam ich do bloga...

Demokracja i autokracja.

Delilah pisze...

Szkoda, że nie zostawiłeś tych komentarzy Referenta, jednak cokolwiek on tam nie wysmarował dziwię się, że aż tak Cię to dotknęło.
A jeśli już czułeś nieprzepartą potrzebę dania odporu referenckiej złośliwości, dziwi mnie, że nie zrobiłeś tego na TXT.

Dziwi mnie zreszta znacznie wiecej rzeczy np. ciągła obecność niektorych osób na TXT.

Nigdy nie pchałam się tam, gdzie czułam się niepożądana, nie mówiąc już o jakimkolwiek przymilaniu się (by nie rzec włazidupstwie)w stosunku do osób, które oględnie mówiąc nie pałają radością z mojej obecności. To akurat nie odnosi się do Ciebie, po prostu zauważyłam to zjawisko na TXT.

No ale jak wiadomo, ja jestem zła, złosliwa i przewrotna, więc pewnie tym jest podyktowany mój komentarz:)))

Pzdr

Mad Dog Saracen pisze...

Joteszu, myślę, że referent stał się hostessą i Chamopola i Maddogowa:-)

Zważywszy na brak budżetu reklamowego blogów, ten wolontariat jest ze wszechmiar pożądany, o czym nie omieszkałem wspomnieć w "Infodogu":-)

jotesz pisze...

Delilah, szanuje twoje zdanie, nawet jak się z nim nie zgadzam! Aplikant Alzacki nawet mnie aż tak nie wkurzył swymi podsrywkami, co nie spodobało mi się ze względów estetycznych, by jego gówienka były w MOIM miejscu pomieszkiwania. Więc je wymiotłem. Aplikant Alzacki zamiauczał w TXT dużo bardziej po swojemu, ale robił to w swojej daczy, więc mógł polecieć pochujaszczymi, co się wielce spodobało czemuś, co się zowie yassą.

Mnie rozbawiło to najbardziej w kontekście tego oto drobiazgu, że za chuja skierowanego do czegoś, co się zowie yassą, pod moją zresztą notką, admini TXT wybanowali Mad Doga. Za personalną pochujowszczyznę pod moim adresem admini już aplikanta alzackiego nie karcą, i słusznie, bo po co karcić małego kundelka? AA nie ma dla mnie blogowej zdolności honorowej, więc nie będę tracił energii na utarczki z nim.

Jeszcze bardziej mnie bawi, że podziękowania dla W.O., w moim zamyśle raczej ironiczne, i umieszczone w moim grajdołku, o którym wiem, że jest na skraju puszczy, zostały odebrane jako wyraz podchujaszczej czołobitności. Rozweseliło mnie to zwłaszcza, bo widzę absolutny brak czołobitności u AA. Brak wyczucia ironii jest chyba normą w blogowaniu.

Za swoistą reklamę chamopola podziękowałem więc również aplikantowi alzackiemu.

Po "reprymendzie" Wojtka Orlińskiego, który uważa piszących w TXT za powracających z podkulonym ogonem, odpowiedziałem "Wojtku, już się usprawiedliwiam, po takim karcącym zapytaniu!", co znowu miało być ironią, ale przez aplikanta zostało odczytane wprost. Aplikant tak już ma - czyta wprost i pod przeczytane podkłada swoje kalki mentalne. Kaleka...

W komentarzu przed twoim napisałem, dlaczego piszę w różnych miejscach, w tym w S24 i TXT, a ostatnio w Maddogowie i gdzie tam mnie jeszcze zaproszą, a ja odbiorę to miło.

W TXT napisałem po kryzysie dwie notki muzyczne. Nie napisałem nic politycznego, bo nie...

Nie komentuję tam, gdzie nie lubię albo gospodarza, albo tematu, albo przekonań. Ale jest tam Grześ i jest tam kilka osób, które stały się mi znajome. Spotykałem tam również i Mada i Docenta. No i mam prawo obejrzeć sobie wytryski myśli aplikanta alzackiego, teraz dominującego przynajmniej ilościowo.

Z gospodarzami TXT nie toczyłem wojny i ciągle uważam się za neutralnego a historycznie przyjaznego. Myślę, że jest to odczucie wzajemne. Zawsze szukałem możliwości rozmowy z ludźmi o odmiennych niż moje ocenach politycznych. Miałem tylko jeden warunek - rozmowa ma być z wzajemnym poszanowaniem odrębności...

Rozpisałem się za bardzo, więc kończąc - wyzłośliwiaj się, jeśli musisz, bo robisz to w sposób znośny i nie wdeptujący!

Pozdrawiam

Delilah pisze...

Joteszu,

Napisałeś :"AA nie ma dla mnie blogowej zdolności honorowej, więc nie będę tracił energii na utarczki z nim."

Sorry, ale właśnie powyżej mamy najlepszy dowód na to, że jednak tracisz swoją cenną energię na utarczki z Referentem.

I bardzo dobrze; akcja rodzi reakcję, w ten sposób ciągle coś się dzieje i nie można narzekać na nudę.

Na temat sympatii i preferencji Administracji TXT napisałam już chyba wystarczająco w Maddogowie, nie będę się więc powtarzać.

Wybór stron na których chcesz publikować swoje teksty to tylko i wyłącznie Twoja sprawa, natomiast epitety o "pochujaszczych" czy "podkulonym ogonie" są prostą konsekwencją tego wyboru.

Jak o mnie chodzi to pisz co chcesz i gdzie chcesz, tylko później nie dziw się, gdy jakiś bytujący tam referent czy aplikant odniesie się do Twojego pisania w sposób genitalny. Taki już blogowy lajf:)

A swoja drogą Referent też jest niezły kubuś. Z rodzaju tych, co to belki we własnym oku nie widzą, za to źdźbło w oku innych na kilometr wypatrzą.

Tak, mówię o "podchujaszych". Tych z TXT.

pzdr

jotesz pisze...

Ależ Delilah, wytłumaczyłem tobie, bo uważałem, że powinienem, skoro temat poruszyłaś. Dla mnie on nie istniał od samego początku, dlatego wymiotłem śmieci i tyle.

Czyjaś zdolność odbierania ironii lub kpiny jest jego osobniczą sprawą i brak tego u AA mi wisi...

W różnych miejscach bywam chociażby z powodu mojej wewnętrznej niezgody na to, że palanty klasyfikują świat wedle kryteriów "lewacy-prawacy", "IIIRP-IVRP", "strona, gdzie stało ZOMO" itpg (i tym podobne gówna).

O muzyce potrafiłem kiedyś pogadać ze słynnym w S24 nawiedzeńcem, którego nazwisko mi zupełnie wywietrzało. Widać taki słynny, albo skleroza usztywnia mi mózg...

Delilah, teraz powinienem wszystkie te myślki skleić i zrobić notkę. Ale właśnie to jest dobre miejsce, bo wszystko to jest pod podszewką, podskórne.

Pozdrowienia, z nadzieją, że odbierasz to jako rozjaśnianie stanowiska przed tobą, a nie przed podczłonkami!
:)

jotesz pisze...

Mad Dogu, hostessa to właściwe słowo. Dla niektórych to nie zawód a sposób na zaistnienie!
:)

jotesz pisze...

Chyba Delilah, masz rację. Przynajmniej częściowo...

Nie wdaję się z aplikantem alzackim w utarczki a zacytowałem jego zainteresowanie chamopolem, podając link. Aplikant zareagował po swojemu, nazywając to złodziejstwem.

Aplikancino - zamieściłem twe dzieło, by widać było SMACZKI JĘZYKOWE. Kraść można coś wartościowego...

Ponieważ poświęciłeś (?) owe dzieło chamopolu i joteszowi, to jotesz je zamieścił w chamopolu jako dzieło wyraźnie oznaczone linkiem aktywnym.

Resztę, na końcu, już tylko uaktywniłem, by zainteresowani, gdyby się znaleźli, mogli wdepnąć wprost, bez błądzenia.

I to by było na tyle. I na amen...