12 sie 2010

Naród żąda!

Krzyż ma zostać!

I tablica ma być!
I pomnik ma być!
I postument!
I obelisk.
I wieża widokowa.
I muzeum koniecznie.
Najlepiej w pałacu prezydenckim!
A prezydent wybrany przez omyłkę
- won do Belwederu!

A pod tym Centrum Pamięci:
comiesięczne oddanie hołdu każdego 10-tego,
codzienny capstrzyk harcerski o 20.00,
coranne czuwanie poranne,
w południe bicie dzwonów,
wieczorem pieśni żałobne,
raz do roku przemarsz
spod pałacu im. prezydenta
Lecha Kaczyńskiego na Wawel.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wreszcie udało mi się zauważyć te dubeltowe linki do kuczyna und obserwatora mediów. Oczywiście to nie państwo dla narodu, ino naród dla państwowości - podobnie jak nos dla tabakiery.

Anonimowy pisze...

Jotesz, w zwiazku z powyzszym czy teraz trzeba czekac na cud czy cud juz sie stal?
-)

jotesz pisze...

cacy cacy - u pana Waldemara jestem od dawna zalinkowany, co mnie mocno zaszczyca i zawstydza z powodu okresowych napadów lenistwa blogowego albo i totalnego zniechęcenia do polityki polskiej i pospólstwa...

Naród w tym wypadku jest jednoosobowy i składa z osobniczki Burzyńskiej, która przywiązała się do krzyża dosłownie i w przenośni. Ja przy niej poczuwam się do zupełnie innego narodu. Widocznie są różne narody polskie, bo ja nie zamierzam jej oddawać mojej przynależności do narodu polskiego!

jotesz pisze...

klaro - nie bardzo wiem o jaki cud ci chodzi, bo dla mnie to, co wyrabia dziwaczna sekta krzyżobrońców zakrawa bardziej na obrzędy voodoo w polskim wydaniu, czyli łubudu!

Anonimowy pisze...

cud cudowi nierowny, moze juz sa przypadki dotkniecia TEGO krzyza i dzieki temu dotykowi wiek sie cofnal, albo pryszcz albo dioptrie. mnie np cofa za kazdym razem jak o tym czytam a nawet jak sama o tym pisze.
o, teraz...
(przepraszam, nie chcialam zapaskudzic)

Anonimowy pisze...

jotesz jotesz - być może zamiast jednoosobowego narodu wolałby Pan należeć do jakiejś międzynarodówki?

jotesz pisze...

Spowodowanie womitacji Klaro nie jest cudem - to raczej antycud, w czym prezes Jarosław jest dobry.

jotesz pisze...

Cacy - pani Burzyńska była jednoosobowym narodem żądającym, popieranym przez kilkunastoosobowy naród wspierający. Do żadnego z tych narodów ja nie należę! Bliżej mi do tych wędrujących obok, wesołych, kpiących i na rauszu. In vino veritas!