31 lip 2009

PiS+SLD=TVPiPR

Po dzisiejszych wyborach w KRRiT zakończył się zgniły układ partyjek, będących już tylko parlamentarnym wspomnieniem.

Pada równanie LPR+SO=TVPiPR

Nareszcie do telewizji publicznej wraca normalność. Dwie lewicowe partie dogadały się, by nam dogodzić! Chyba wreszcie ruszę się z kanapy, ustawionej przed telewizorem, i spłacę kilkuletnie zadłużenie abonamentowe. Teraz będzie komu je przekazać. Pieniądze trafią w dobre ręce!!!

Bossa nova forever!

Dziś miód na me uszy - Gazeta z okazji festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym i koncertu artystów bossa novy poświęciła ponad pół kolumny temu stylowi muzyki. A ja zauroczony jestem bossa novą od tak dawna, że mogę mówić - od zawsze!

Mam świadomość, że w Brazylii bossa nova to tylko cząstka bogactwa muzycznego tego kraju, wielkiego jak kontynent. Próbowałem nawet posmakować tych innych, mniej u nas znanych odmian tradycyjnej muzyki brazylisjkiej, ale nic z tego - zawsze wracam do bossa novy.

Kilka lat temu zacząłem moją sieciową przygodę na forum audiostereo i tam poznałem wspaniałego znawcę bossa novy, skrytego pod nickiem Prezes WS. Zapoczątkował on temat "Brazil La Grand Amor... Kto jeszcze?" , w którym utonąłem na długie miesiące, aż do śmierci nieodżałowanego założyciela. Polecam to miejsce, bo jest kopalnią wielu niedostępnych wiadomości.

Do dziś zebrałem dużą kolekcję nagrań bossa novy w wielu odmianach, wykonaniach, z różnymi smakołykami i ciekawostkami. Najważniejszy jednak jest zawsze Antonio Carlos Jobim, w Brazylii zwany poufale Tomem. A z wykonawców najbardziej z bossa novą kojarzy mi się Astrud Gilberto, pewnie dlatego, że wdrukowała mi się w mózg jako Pierwsza Dama tej muzyki. Chronologia rządzi hierarchią widocznie.


Astrud Gilberto i Tom Jobim (lata sześśdziesiąte XX w.)

Polecam nie tylko ten artykuł - polecam przede wszystkim samą BOSSA NOVĘ! To wspaniała muzyka na zbolałą duszę, znakomita dla ludzi szczęśliwych, uzdrawiająca dla chorych - jednym słowem - muzyczne panaceum!
:)

30 lip 2009

Weekend w Sudetach

Dom na końcu wsi czeka - powyżej już tylko las, górki i niebo.

Filip pilnuje domu, zaczajony taktycznie.

Przyroda wabi na spacer.

Grzyby są piękne.

I smaczne.

Pora wracać do miasta.

24 lip 2009

Obejrzałem Cadillac Records

Wrocławska Mediateka to mój stały filmopój. Akurat zamknięty z okazji festiwalu filmowego, dlatego można było wypożyczyć nie dwa a trzy dvd i nie na trzy dni a na dwa tygodnie. Wśród wybranych z półki pozycji jedna poruszyła mnie mocno. “Cadillac Records”!

Na okładce reklamka: “Cadillac Records to hit ze szczytów list przebojów! Nareszcie powstał film o prawdziwych początkach rock and rolla.” I nazwiska wykonawców: Adrien Brody, Jeffrey Wright i Beyonce Knowles. Ta ostatnia jako Etta James, a ten pierwszy jako Leonard Chess! O pannie Beyonce wiem, że młodzież ja lubi, za to o Ettcie wiem, że ja ją lubię.



Leonard Chess, to polski Żyd z Częstochowy, który przed wrześniem 1939 wyjechał do USA, gdzie założył wielce zasłużoną w propagowanie bluesa wytwórnię Chess Records. I o tym jest film.

Nic o tym filmie wcześniej nie słyszałem. A premierę miał 5 grudnia 2008. W polskich kinach się nie zjawił, tylko od razu od 21 kwietnia na dvd. Szkoda, bo ze względu na fantastyczną muzykę chętnie obejrzałbym ten obraz w porządnym, świetnie nienagłośnionym kinie.

Film opowiada o karierach Muddy’ego Watersa, Howlin’ Wolfa, Little Waltera i Etty Jones, czyli sztandarowych postaci bluesa z przełomu lat 50-tych i 60-tych, o wzlocie i przygaśnięciu tej muzyki, o początkach rock and rolla i pierwszych sukcesach Chucka Berry’ego. Kończy się sceną, w której właśnie przygaśnięte gwiazdy wyjeżdżają na zaproszenie Rolling Stonesów do Anglii, gdzie nastąpi entuzjastyczne odkrycie ich muzyki przez europejską młodzież. Ich gwiazda już nigdy nie przygasła!

Oglądałem ten film z wielką, dawno nie odczuwaną radością, dlatego serdecznie polecam! Ci, którzy takiej muzyki nie znają, odkryją ją być może z zadowoleniem, czego wszystkim życzę.

21 lip 2009

Drobiażdżek czy niechlujstwo???

Nie ukrywam, że nie przepadam za Ziemkiewiczem Rafałem. Dlatego rzadko go czytuję. Ale dziś się przemogłem. Pewnie przez tytuł. Zaintrygował mnie.

"Lekcja Miasojedowa". Ciekawie napisane. Ale ten drobiażdżek:

"Miasojedow był kozłem ofiarnym, na którego zrzucono winę za klęski armii rosyjskiej w analogicznej sytuacji w roku 1915. Osądzony wedle doraźnej procedury, skazany bez żadnych dowodów winy i natychmiast rozstrzelany, a potem ogłoszony symbolem narodowej zdrady, miał, tak jak i Pawłow, zdjąć odpowiedzialność za klęskę z rzeczywistych winowajców.
W istocie był kamykiem poruszającym lawinę. Mackiewicz, skupiony na splocie przypadków, który zawiódł Miasojedowa na szubienicę..."

Panie Rafale - niechlujstwo! Czytajże Pan własne teksty, nawet jeśli uważasz Pan je za genialne! Zwłaszcza wtedy...

2 lip 2009

Szanowny Panie Ambasadorze - czegoś nie rozumiem!

"Polska powinna zwrócić majątki bezpotomnych ofiar Holokaustu – domagają się środowiska żydowskie".
"takie postulaty zgłoszono podczas zwołanej przez Unię Europejską konferencji poświęconej utraconej żydowskiej własności, która zakończyła się we wtorek w Pradze."
"Żądają zwrotu mienia ofiar Holokaustu".“Polska powinna zwrócić majątki bezpotomnych ofiar Holokaustu – domagają się środowiska żydowskie”.
“takie postulaty zgłoszono podczas zwołanej przez Unię Europejską konferencji poświęconej utraconej żydowskiej własności, która zakończyła się we wtorek w Pradze.”
“Żądają zwrotu mienia ofiar Holokaustu”.

Takie tytuły powitały mnie dzisiaj w polskiej prasie sieciowej. Dawid Peleg, szef Światowej Żydowskiej Organizacji na rzecz Zwrotu Mienia uważa, że otwiera się droga do negocjacji w sprawie zwrotu. Kim jest Dawid Peleg? Wiki skrótowo podaje: “David Peleg (ur. 1942 w Jerozolimie) – izraelski historyk i dyplomata, w latach 2004-2009 ambasador Izraela w Polsce.” Nie jest więc żadnym amerykańskim Żydem zatrudnionym w dochodowym biznesie “przedsiębiorstwa Holokaust” tylko izraelskim dyplomatą. Izraelczykiem urodzonym w Izraelu! I taki dyplomata domaga się od innego państwa, by oddało Izraelowi majątek obywateli innego państwa, którzy zmarli bezpotomnie!

Przy całej mojej sympatii do Żydów i do państwa Izrael ta akcja jest dla mnie hucpą! Jeśli Nigeryjski piłkarz stanie się obywatelem Polski z własnej woli, dorobi się tu majątku i niespodziewanie zemrze a w Nigerii, ani nigdzie indziej, nie odnajdzie się żaden jego krewny-spadkobierca, to ambasador Nigerii też może sobie zażądać zwrotu spadku do kraju urodzenia? Nawet ta analogia jest kulawa, bo Żydzi polscy byli obywatelami Rzeczypospolitej od wielu pokoleń, często od setek lat! Zmarli lub zostali zamordowani w czasie, gdy nie istniało państwo Izrael a ich pobratymcy spokojnie żyli sobie za oceanem i nie używali wpływów politycznych na swój rząd, by ujął się za pobratymcami!

I teraz cały porządek prawny, od setek lat istniejący w Polsce ma się odwyrtnąć? To jest szkoła dyplomacji, jaką pan Peleng wyniósł ze służby dyplomatycznej w placówkach Izraela “w Afryce, Ameryce i Europie, a potem w latach 1986-1996 w ministerstwie spraw zagranicznych”???

Panie Ambasadorze – ja się z tym nie zgadzam!!!

Sprawa ta snuje się już od kilku tygodni, a można powiedzieć, że jest w obiegu od zakończenia IIWŚ...

ps. opublikowałem tę notkę w sześciu miejscach - ciekaw jestem komentarzy...