Hostoholik
Hostoholik to nałogowiec, który zaczął od jednego kieliszka, czyli pierwszej hosty, zwanej też funkią (obie nazwy pochodzą od nazwisk botaników niemieckiego i austriackiego).
Na ogół bywa to zwyczajna zielona funkia - najzwyczajniejsza na świecie. Tak naprawdę to nie jest taka pospolita. Jest przybyszem z dalekich stron. Rośnie bowiem w chłodnawych lasach Korei, Japonii i bliskim tym krajom rejonach Chin.
Funkia lubi więc cień, choć taki dość jasny. Potrafi przeżyć na słońcu, ale trzeba wówczas pamiętać, by dawać jej pić, bo przez swoje wielkie liście dużo wody oddaje w powietrze.
Drugą funkią, którą mi sprezentowano, była biało-zielona, też dość pospolita. Zwą ją ondulata, bo listki jej falują, jakby je ktoś ondulował u fryzjera. Rosły sobie obie, rozdzielałem je szpadlem, gdy kępa stawała się wielgachna i kiedyś zobaczyłem inne odmiany, i dowiedziałem się, że nahodowano ich koło trzech tysięcy!!! Takiej szajby dostali amerykanie, u których hosta ma kręgi fanatycznych hodowców, maniaków i hobbystów. To na którymś z zaoceanicznych forów znalazłem zwierzenia biedaka, który szczerze określił się jako "hostoholic". Ciekawe, czy hosty rozbiły mu małżeństwo i zniszczyły dobrze zapowiadającą się karierę?
Szukając i googlując odkryłem krajowe bio-forum na którym spotykają się funkiofile http://www.bio-forum.pl/messages/78737/78737.html i gdzie można pooglądać wielce oryginalne kolekcje, poradzić się a w przyszłości może i powymieniać odmianami. To bardzo relaksujące miejsce, bo patrzenie na kolor zielony uspokaja oczy często przemęczone wślepianiem się w monitory. Polecam wszystkim te wdzięczne i niekłopotliwe w uprawie rośliny, rosnące zarówno w doniczkach jak i w gruncie, kochające cieniste miejsca, z którymi zawsze jest kłopot - co w nich posadzić...