31 sie 2006

Kiedy Romuś na guano mówił papu...

...to kilkadziesiąt osób zaryzykowało i zdecydowało siąść ze sobą do rozmów. Dotychczas jedni wsadzali drugich do więzień. Zanim siedli, spotykali się na rozmowach, jak to siadanie ma wyglądać. Szef bandy wywrotowców i sługusów imperializmu upoważnił niektórych do takich wstępnych pogawędek. Gadano z każdym, kto chciał pogadać, byleby doszło do rozmów i do przełomu...

Teraz mały dwumetrowy karakan z twarzą Frankensteina śmie zarzucać jednemu z bohaterów tamtych czasów zdradę. Teraz karakan wię, że nalezało walnąć w stół a komuchy ze strachu narobiły by tego, czym karakan obrzuca pamięć Jacka Kuronia. Karakan poprawi historię, bo czytał Orwella i wie, że można tego dokonać. Ciemny lud wszystko kupi...

ps. rysunek Rafała Olbińskiego był okładką Szpilek z 2.02.1989 - właśnie zasiadano do Okrągłego Stołu. Teraz wszechkarakany poprawiać będą historię!

30 sie 2006

Taka była prasa w 1972 roku...

...a ten rysunek narysował Jan Sawka w biuletynie festiwalowym Festiwalu Kultury Studentów Polski Ludowej, który odbywał się w 1972 roku we Wrocławiu.
Wtedy był reżym, komuna, bezpieka, więc prasa kłamała, piła i zmyślała. Jak dobrze, że teraz jest zupełnie na odwrót!










Zwłaszcza inną prasą jest "Dziennik", zawartością przypominający nocnik (taki z izby wytrzeźwień).

"Życi Warszawy" jest pewnie życią po życi (któraż to już mutacja i kolejna reinkarnacja?), bo ostatnio wysunęło się na czoło w chamopolskim wyścigu o palmę pierwszeństwa w "puszczaniu antków". Ostatnio ofiarą stał się Jacek Kuroń, którego "Życi Warszawy" obrzuciły gównem, jak dosadnie zauważył Maciej Kuroń.

Roman Weszpolak Giertych, zainspirowany wiadomościami z Życi Warszawy, dodał już tak od siebie, z głowy(!) , że należałoby Temu Zdrajcy odebrać medale, godność i miano Polaka. Roman Weszpolak Giertych dopilnuje, by Prawda o Zdrajcy znalazła się w zrewidowanych podręcznikach szkolnych!

Howgh! Ja wsio skazał...

Krótki przegląd chamopolski [1]

  1. Lech Prezydent Kaczyński uciął spekulacje o tym, by miał prosić Władysława Profesora Bartoszewskiego o powrót do Instytutu Międzynarodowych Jakichś Tam. Lech Prezydent Kaczyński powiedział, że tych, co podpisali „list ośmiu” o nic nie będzie prosił, do niczego zapraszał, ba – dobrze, że zniknęli z polityki!
  2. Jarosław Premier Kaczyński odwołał wykład w European Policy Center podczas swego pobytu w Brukseli. Okazało się, że jest to Centrum Polityki Europejskiej… Jarosław Premier Kaczyński miał przygotowany wykład o policji europejskiej. Tłumacza zwolniono. Był łże-tłumaczem!
  3. Jacek Bullterier Kurski nie pojawił się na sprawie sądowej, wytoczonej mu przez pomówionego przezeń Donalda Przewodniczącego Tuska. Przedstawiono zaświadczenie lekarskie o kłopotach z kręgosłupem. Kłopoty z kręgosłupem politycznym poseł Jacek Bullterier Kurski ma od wielu lat! Raz mu sztywnieje, kiedy indziej wiotczeje. Dziś zwiotczał, gdyż Jacek Bullterier Kurski został włożony w dyby ortopedyczne. Sąd nie został przekonany. Widocznie to łże-sąd…
  4. Antoni Skrótmyślowy Macierewicz znowu pomógł we wzbogaceniu języka polskiego. Po dedykowanym Mu powiedzeniu „puścić antka” lansowane zaczyna być powiedzenie „uśmiechnąć się antkiem”. Jaki to rodzaj uśmiechu społeczeństwo poznało podczas ostatnich dni. Tak, to własnie Taki Uśmiech!

SILNA POCZTA POLSKA



















Tak wygląda solidny stalowy dzbanek kawiarki po przesłaniu go z firmy Solac w Warszawie do odbiorcy we Wrocławiu. Na zdjęciu górnym widać wnętrze i ślad uderzenia na wewnętrznej stalowej ściance. Dzbanek opakowany był w tekturowe pudełko, wypełnione ścinkami papieru i owinięty w bąbelkową folię.

Zastanawiałem się długo, jak można było tak odkształcić podwójną stalową ściankę - jaką siłę musiano przyłożyć, czy był to tylko rzut paczką o ścianę, czy walnięcie łomem, czy może powolne wkręcanie w imadło?

Poczta Polska, oby jak najdłużej była tak silną firmą, odpierać będzie zarzuty argumentem o nieumieszczeniu na paczce nalepki "OSTROŻNIE - SZKŁO!" Tylko komu przyszłoby do głowy, że podwójna stal to nic dla siłaczy zatrudnionych przez naszego Narodowego Dostarczyciela Przesyłek...

Zdjęcia te umieszczam jako ostrzeżenie - nim przekażesz swoją przesyłkę Poczcie Polskiej określ jej wartość a potem w obecności jej pracownika oklej ją wszelkimi możliwymi ostrzeżeniami.

Ostrzeżenie drugie - odbierając paczkę lub list, otwieraj od razu przy pocztowcu i żądaj potwierdzenia uszkodzenia/zniszczenia/otworzenia/okradzenia czy dokonania innej niepożądanej czynności, na którą powinieneś być przygotowany!

29 sie 2006

Raczkowski vs. Polish Guano

Próba wklejenia tego rysunku na bliźniaczym blogu chamopole bis nie powiodła się!
Blox – portal blogowy koncernu Agora odmawia wklejek obrazków naruszających prawa autorskie.
Ponieważ chamopole nie jest przedsięwzięciem komercyjnym, nie czerpie zysku z blogu (raczej możliwe są straty...) a rysunek zamieszcza z uwielbienia dla geniuszu Obywatela Raczkowskiego, to odważyło się rysunek powielić, jako ilustrację w dyskusji ogólnonarodowej Gówno a Sprawa Polska.
Efektem tej dyskusji jest liczenie przeze mnie mijanych kup psich oraz obserwowanie wydaleń odbywających się pod czułym spojrzeniem właścicieli psów. Zwracać uwagi jeszcze nie próbuję, w trosce o własne życie i uszy.

Sprawa, badana przez prokuratora jest ciekawa, bo pokaże nam granice wolności wypowiedzi satyrycznej. Po efektach poznamy, oby nie były tak etetyczne, jak te zostawiane przez pieski...

Sprawa jest podwójnie ciekawa, bo pokaże nam, czy w Najjaśniejszej i Najczystszej oraz Najbardziejpachnącej możliwe jest ukaranie kogokolwiek za satyryczne opowiedzenie „co wymyślił, że niby zrobił”, czyli „czas przeszły niedokonany w myślach”.

28 sie 2006

Hezbollah żałuje porwania izraelskich żołnierzy

dziś w Wyborczej na 12 stronie...
AS
2006-08-27, ostatnia aktualizacja 2006-08-27 20:01
http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34174,3577184.html

- Gdybyśmy wiedzieli, że porwanie dwóch izraelskich żołnierzy doprowadzi do trwającej od miesiąca wojny, nie zrobilibyśmy tego - powiedział wczoraj lider Hezbollahu Hassan Nasrallah. Żołnierze zostali porwani 12 lipca. W odpowiedzi na ten zamach Izrael zdecydował się na interwencję w Libanie - w walkach zginęło co najmniej 1287 Libańczyków, z czego większość to cywile, a ponad 4 tys. osób odniosło rany. Po stronie izraelskiej zginęło 160 ofiar. Nasrallah powiedział, że trwają negocjacje z Izraelem w sprawie wymiany więźniów.

Tyle krótkiego, zdawkowego komunikatu.
Nasrallah rzekł, niech go piekło pochłonie, że nie zrobiliby tego, gdyby wiedzieli. Szkoda, że nie dodał -"gdybyśmy pomyśleli". Być może nie dodał, bo myślenie nie jest widocznie tym, co najlepiej wychodzi nasrallahom-hezbollahom!

26 sie 2006

"niewłaściwy skrót myślowy"

Antoni Macierewicz przeprosił osoby urażone swoją wypowiedzią
Antoni Macierewicz oświadczył, że mówiąc o byłych polskich ministrach spraw zagranicznych 'użył niewłaściwego skrótu myślowego', a osoby urażone tą wypowiedzią przeprasza. (karp, pap)

Dziś w sobotę 26 sierpnia 2006 roku w polityce polskiej narodził się nowy rodzaj operacji mózgowej, przypominający myślenie - tak zwany "niewłaściwy skrót myślowy".
Można go określić krótko "antek".
Antka się puszcza - jak bąka. Podobieństwo jest duże - antek też potrafi narobić smrodu, antek się nie podoba, antek wzbudza dezaprobatę, antek nie uchodzi dżentelmenom.
Antka może puścić cham, który po puszczeniu uśmiecha się zwycięsko i tajemniczo.
Tajemnica pryska, gdy okazuje się, że antek to po prostu krótkotrwały defekt mózgu, choć często jest symptomem długotrwałego i postępującego defektu.
Mały Wielki Człowiek Premier kolejny raz pokazał narodowi swe wyjątkowe umiejętności dobierania współpracowników. Jak można by nazwać Antka? Może Skrótmyślowy?
Minister Antek Skrótmyślowy - to brzmi interesująco...

25 sie 2006

''Katolicy powinni bronić pomówionych polityków''

Sylwia Szewc, Lublin 2006-08-25,
http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,3571582.html

Nie wolno powtarzać populistycznych opinii, że Polska stanowi wielkie bagno, w którym rządzili do tej pory jedynie agenci i zdrajcy. Moralnym obowiązkiem chrześcijanina jest bronić tych, których godność usiłuje się podporządkować igrzyskom organizowanym w ramach partyjnych rozgrywek - mówił wczoraj abp Józef Życiński.

- Jak oszustów albo agentów traktuje się tych, którzy 17 lat temu wzięli na barki ciężar troski o zdewastowaną ekonomię, usiłowali budować państwo prawa w bagnie ówczesnych nadużyć i przemocy. Teraz, żeby podkreślić swoje zasługi, usiłuje się przedstawiać ich jako zdrajców - mówił metropolita lubelski w czwartek podczas mszy odpustowej w parafii św. Bartłomieja w Niedrzwicy Kościelnej (woj. lubelskie).

Nawiązał do historii św. Bartłomieja-Natanaela, który głosił prawdę Ewangelii, płacąc za to cenę życia: - W polskim pejzażu nieraz dominuje styl, w którym nie widać poświęcenia męczenników, ale do głosu dochodzą osobniki chore na ambicję, tęskniące za natychmiastową władzą, niemające żadnych oporów moralnych - ocenił.

- W środowiskach, którym powierzono elitarne funkcje i ważną troskę o przyszłość polskiej demokracji, można zauważyć pełen kompleksów styl prowincji. Tej prowincji intelektualnej, gdzie usiłuje się dzielić nas na gorszych i lepszych, tropiąc wyimaginowanych wrogów. I wtedy zamiast chrześcijańskiej kultury życia otrzymujemy praktykę pomówień i podejrzeń, w których nie obowiązuje elementarna kultura czy podstawowa odpowiedzialność za słowo - dodał abp Życiński.

Jako smutny symbol braku kultury podał m.in. publikacje, w których Herberta przedstawia się jako współpracownika SB. - Dla szerokich gremiów inteligencji i studentów w okresie stanu wojennego ten Herbert był symbolem niezłomności ducha, znakiem nadziei na przetrwanie, a dziś bezmyślni łowcy sensacji próbują pluć na pomniki, zniesławiać bohaterów narodowych - powiedział arcybiskup.

- Ta chora mentalność prowincji nie potrafi patrzeć szeroko i dostrzegać szlachetnych dusz w różnych środowiskach i ugrupowaniach partyjnych, tylko chciałaby dla siebie rezerwować monopol na polskość i patriotyzm. Nie wolno nam patrzeć obojętnie, gdy w stronę uczciwych i odpowiedzialnych osób kierowane są niesprawiedliwe oskarżenia. Nie wolno powtarzać populistycznych opinii, że Polska stanowi wielkie bagno, w którym rządzili do tej pory jedynie agenci i zdrajcy - apelował abp Życiński.

Zwrócił uwagę na to, że takiego języka i takich terminów nie używał nigdy Jan Paweł II. - On jest dla nas wzorem miłości do Ojczyzny. Nie wolno więc nam mówić, że to agenci i SB doprowadzili do przemian w Polsce. Ojciec Święty podczas swej pierwszej pielgrzymki do kraju modlił się, aby Duch Święty przyszedł i przemienił oblicze tej ziemi. Nie zakrzykujmy zatem Ojca Świętego - powiedział arcybiskup i zaapelował, by nie udzielać wsparcia środowiskom, które "lekceważą ludzką godność i nie potrafią dowartościować tych, którzy byli przed nami, a wnoszą jedynie niepokój i konflikty".

- Obawiam się, że ci, którzy dziś operują pomówieniami i intrygą, są ludźmi sukcesu na bardzo krótki dystans i następne pokolenia podsumują ich równie ostro, jak podsumowano tych, którzy występowali w roli jedynych patriotów i obrońców Ojczyzny w okresie PRL-u - zakończył metropolita.

I znowu nie powinienem nic dodawać do takich słów biskupa, którego szanuję nie tylko za to, że jest również wykształconym fizykiem (habilitacja w 1980 roku - praca habilitacyjna "Prostota i dyskonfirmowalność jako kryteria heurystyczne w kosmologii relatywistycznej") i członkiem Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN, Europejskiej Akademii Nauki i Sztuki w Wiedniu, Kongregacji do Spraw Wychowania Katolickiego, Papieskiej Rady Kultury, Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu RP, Komisji Episkopatu do Spraw Nauki Wiary, jest członkiem zagranicznym Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych, przewodniczącym Rady Episkopatu do Spraw Apostolstwa Świeckich i Rady Programowej KAI. Jest też członkiem Wspólnej Grupy Roboczej Kościoła Katolickiego i Światowej Rady Kościołów (1999-2005). Doktor honoris causa UJ (2005)... Tyle z zawsze przydatnej Wikipedii.
Takie informacje mogłyby tkwić przy nazwisku Stanisława Lema, z którym Ksiądz Biskup miałby pewnie więcej do pogadania niż z Padre Direttore!

Proponowałabym, żeby państwo nie zadawali pytań...

...powiedziała Pani minister spraw zagranicznych Anna Fotyga do posłów zainteresowanych antko-rewelacjami dotyczącymi jej poprzedników.
Szef Kancelarii PrezydentaAleksander Szczygło powiedział: - Dlaczego prezydenta ma interesować przeszłość byłych ministrów.

A my – Naród – mamy prawo dowiedzieć się? Czy nas może interesować przeszłość naszych byłych ministrów. Rzuca się nam, jak ochłapy bydłu wyborczemu, rewelacje lustracyjne dotyczące księży, pisarzy a nawet Zyty. Mamy tylko żreć to, co nam Pan zdecyduje rzucić?
Szkoda fotygi na gupi tłum, co wszysto kupi (pożre) – jak powiedziałby autorytet moralny IVRP Jacek Kurski.

24 sie 2006

Konstytucje 2006

Lech Janerka

Są wesołe konstytucje
Które mają jeden cel
Chcą oddalać rewolucje
Ale my to mamy gdzieś
Dokładnie tam, Dokładnie tam
Są przewrotne rezolucje
Które mają zgubną treść
Nigdy nikt ich nie przeczyta
Ale my to mamy gdzieś
Dokładnie tam, Dokładnie tam

Tekst dopisany przez Sidney'a Polaka:

Nie wierzę w rewolucje
Ani w ewolucje
Ja nie wierzę w brak tego,
o czym każdy wie

Nie wierzę w instytucje
Ani rezolucje
Ja nie wierzę w brak tego,
o czym każdy wie

Wybraliście mistrzów polityki,
Kaczora Donalda i Myszkę Mickey.
Ale daleko nam do Disneylandu,
Bo dziś polityka to tysiące patentów.

Kolejny nielot w stadzie prezydentów,
Więc nie brakuje już żadnego z elementów.
To kolejny nielot człapie z odmętów,
I niesie dla kraju cały worek prezentów.

Policje, rezolucje, genialne plany,
Sprawiedliwe prawo i rządowe zmiany.
Kolejna komedia weszła na dekady.
Polski czarny humor coraz bardziej doceniany.

Gdzie jest prawda, gdzie jest fałsz?
Gdzie jest miłość, którą w sobie masz?
Gdzie są wszystkie obietnice?
Polityku, znaj granice!

I zawsze tak jest!
Niestety zawsze jest tak!
Przymilasz się, kiedy chcesz władzę mieć

I zmieniasz się, kiedy w końcu ją masz.
A ja!
A ja sobie siedzę,
Siedzę i ci nie wierzę.
Bujam nogą, palę skręta,
Moja droga nie jest kręta.
Jestem wolny i wiem swoje!
Jestem wolny i wiem swoje!
Nic co moje, nie jest twoje!
Polityku, nie jest twoje!

Bartoszewski o Macierewiczu

"Wiem dokładnie, co robiłem w życiu, co robię i co myślę. Nie zależy to od tego, co komuś przyjdzie do głowy. Czy jestem obrażony na Macierewicza? Odpowiem pytaniem na pytanie: czy jak pana obrzyga pijany w autobusie, to jest to kwestia moralna? Nie. Raczej estetyczna. Ano tyle."

Władysław Bartoszewski powiedział "Trybunie"
Zaimponował mi Pan Profesor! Pijackie womitowanie nie potrafi obrazić dżentelmena. Podobała mi się zwłaszcza ta estetyczna ocena chamskiego wybryku antka. Dokładnie tej estetyki użyłem w którymś z komentarzy, że estetycznie wolę wszystkich ministrów spraw zagranicznych niż jednego uśmiechniętego antka-paranoika. Kiedyś antek wywrócił rząd Olszewskiego - może znowu mu się uda...

23 sie 2006

Mam bloggera tam gdzie pis!

Mam w dupie bloggera! Przechodzę do bloxa! Link z boku na górze!
Piszę już trzeci raz post od nowa, bo ciągle wywalam się na sś - niech szlag trafi taki durnowaty pomysł! Obsługa po angielsku też jest dla mnie za trudna...

Azrael namawiał na wordpress, ale nie znam go. Na wszelki wypadek też się tam zalogowałem. Może założyć chamopole w wielu serwisach blogowych? I zostać tam, gdzie najmilej, najłatwiej, najproś(!!!)ciej?

Trochę mi żal blogspota, bo tu straciłem dziewictwo blogerskie, ale ś(!!!)lubu nie brałem

22 sie 2006

Znaj proporcje Mocium Panie!


Nieoceniony Ibrahim Alkud prowadzący blog "religia pokoju" znowu mnie sprowokował do podkradzenia obrazka. Nawet wprost informuje: "Ideą strony jest bezpłatny dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów na temat islamu. Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat." Co prawda obrazek to nie tekst, ale potraktujmy go jako informację...

Informacja jest moim zdaniem niepełna, bo nie obejmuje Indonezji, która jest NAJLICZNIEJSZYM (242 mln ludzi) muzułmańskim państwem świata. Wypadłaby gdzieś na krawędzi rękawka... Tekst nawołuje: "Zakończyć niesprawiedliwą żydowską okupację terenów muzułmańskich!"

I jeszcze cytat; "Izrael - państwo wielkości Walii, z 5 milionami mieszkańców, całkowicie odpowiedzialne za wszystkie przestępcze działania islamistów na całym świecie."

21 sie 2006

Kurek: Getta zbudowali Żydzi

Po raz pierwszy zamieszczam na blogu tak obszerny materiał - cały artykuł, a nie żaden wycinek na słomiankę. Jakoś tak mi Orwellem zapachniało...
Poniewż Gazeta Wyborcza po jakimś czasie przenosi swe artykuły do płatnego archiwum, to zamieszczam cały artykuł, by mogli go przeczytać ci, co nie mieli okazji wertowania dzisiejszej gazety... Zdjęcia autorki odkrywczej pracy nie powielam, bo i po co.
Poza tym Orwellem nie dodam żadnego komentarza - niech każdy skomentuje sobie sam - w głąb.


W pierwszych latach wojny Polacy w Warszawie żyli w ciągłym strachu przed łapankami i egzekucjami. A Żydzi w getcie się bawili. Mieli co świętować. W końcu żyli w "autonomicznej prowincji", którą wynegocjowali od Niemców. Do takich wniosków doszła historyczka Ewa Kurek

Ewa Kurek zawarła swe ustalenia w książce „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” wydanej w tym roku przez Wyższą Szkołę Umiejętności w Kielcach, gdzie autorka wykłada. Doszła do nich - pisze - analizując przede wszystkim żydowskie źródła: wspomnienia, kroniki i relacje. Najczęściej powołuje się na Adama Czerniakowa, prezesa Judenratu - Żydowskiej Rady Starszych w getcie warszawskim - i kronikę Emanuela Ringelbluma - twórcy konspiracyjnego archiwum w getcie. Zwłaszcza dzienniki - uważa - „nie pozostawiają cienia wątpliwości”, że getta „w istocie rzeczy były zbudowanymi w latach 1939-1942 przez polskich Żydów za zgodą okupujących polskie ziemie Niemców autonomicznymi prowincjami żydowskimi”. Żydzi „po raz pierwszy od ponad dwóch tysięcy lat zbudowali zręby struktur żydowskiej państwowości”.

Według Kurek w pierwszych latach okupacji najbardziej zagrożeni byli Polacy, Żydzi zaś delektowali się „autonomiami i izolacją gett. Głodnych wprawdzie i chłodnych, ale z wolną sobotą, żydowskimi tramwajami, własną pocztą, policją teatrami, restauracjami”; „na przełomie 1941/1942 roku czuli się za wzniesionymi przez siebie murami bezpiecznie i otwarcie mówili: »Nie chcemy zbratania z Polakami «”.

W latach 1939-42 Warszawa poza gettem „była ponura i smutna. Żyła w niej ludność zaszczuta niemieckimi łapankami, egzekucjami i wywózkami do obozów koncentracyjnych”. W tym czasie „getto warszawskie ( ) bawiło się”. Kurek cytuje kronikę Ringelbluma: „W »Melody Palace « odbyła się zabawa karnawałowa z konkursem na najpiękniejsze nogi. Getto tańczy”; „Policjanci żydowscy (...) wypełniają najelegantsze lokale [w towarzystwie] pięknych kobiet. (...) Ich eleganckie, lśniące, wysokie buty oficerskie imponują - jak widać - kobietom” (zapis z 1941 r.).

Dzieci konały na ulicach

Ewa Kurek pisze, jakby poza jej świadomością pozostawało, jak wyglądało życie w gettach. Tylko mimochodem wspomina o "nieludzkich warunkach bytowych" w getcie łódzkim.

Kiedy 16 listopada 1940 r. władze okupacyjne zamknęły getto w Warszawie, na jego obszarze (ok. 307 ha) znalazło się ok. 450 tys. Żydów ze stolicy i okolicznych miejscowości. Do lata 1942 r. z głodu, chorób i wyczerpania zmarło 100 tys. jego mieszkańców.

Na miesięczne kartki aprowizacyjne można było kupić na osobę zaledwie 2,5 kg chleba, ok. 20 dkg cukru, czasem - brukiew, ziemniaki, mydło. By przeżyć, trzeba było mieć dodatkowe jedzenie - najczęściej szmuglowane z drugiej strony muru. Była to bardzo niebezpieczna działalność - jej ceną często była śmierć. Dlatego ceny produktów w getcie były o wiele wyższe niż poza nim. Ci, którzy wyprzedali się już ze wszystkiego, nie mieli żadnych możliwości kupowania jedzenia na gettowym czarnym rynku. Byli skazani na pomoc społeczną, żebranie na ulicach, powolne konanie z głodu.

Z kroniki Ringelbluma:

"Ostatnio prawie na co dzień na ulicach, pośrodku chodnika, leżą nieprzytomni lub zmarli ludzie. (...) Żebrała jakaś matka, która miała przy sobie dziecko; okazało się, że było ono martwe. Na ulicy żebrzą trzy- i czteroletnie dzieci" (luty 1941).

"W niektórych domach żydowskiej biedoty (...) wymierają całe rodziny"; "przed domem przy Muranowskiej 24 (...) sześcioletnie żebrzące dziecko konało (...) całą noc i nie mogło doczołgać się do kawałka chleba, zrzuconego z balkonu" (oba zapisy z sierpnia 1941).

W getcie panowała straszliwa ciasnota - na izbę przypadało przeciętnie sześć-osiem osób. Sprzyjało to - przy niemożliwości zachowania higieny i braku środków czystości - epidemiom i stanowiło dodatkową torturę psychiczną i fizyczną.

Od października 1941 r. karą za nielegalnie przebywanie poza gettami - owymi "autonomicznymi prowincjami żydowskimi" - była śmierć.

Mimo tragicznego położenia mieszkańcy getta próbowali pomóc najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Czytali też książki, słuchali muzyki i chodzili do teatru. I nawet na tańce - co tak wybija Kurek.

- Oczywiście, że się w getcie bawiono, co wieczór różne organizacje czytały klasykę polską i żydowską - mówi Marek Edelman, jeden z dowódców Żydowskiej Organizacji Bojowej i powstania w getcie w 1943 r. - Ci ludzie chcieli pozostać ludźmi i dlatego zajmowali się kulturą.

Kurek to jednak nie interesuje, podobnie jak nie interesuje jej prowadzone w getcie tajne nauczanie, badania naukowe ani działalność Janusza Korczaka, który kierował żydowskim Domem Sierot i zginął wraz ze swymi wychowankami wywieziony do Treblinki. Ani nadludzkie wysiłki tych, którzy starali się ratować chorych i umierających, co opisała np. Adina Blady-Szwajger, lekarka z getta: "Na łóżeczkach (...) po troje, czworo dzieci. (...) Dzień pracy coraz dłuższy, coraz większe zmęczenie pielęgniarek, które same słaniając się na nogach, przemywały odleżyny, układały obrzęknięte ciałka na boku" (jesień 1941, za: "Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie").

"W granicach żydowskiej idei"

Z lektury dzienników Czerniakowa Kurek wyciąga wniosek, że "negocjował" z władzami niemieckim "warunki współpracy, po czym natychmiast z jak największą skrupulatnością wprowadzał je w życie".

Kurek pisze tak, jakby nie wiedziała, że "negocjacje" z hitlerowcami polegały na staraniach o poprawę położenia ludności - prezesi rad żydowskich zabiegali choćby o złagodzenie niemieckich okrucieństw. I że Niemcy wielu z nich bili, znieważali, aresztowali; wielu zginęło, gdy się przeciwstawiali.

Kurek dowodzi, że skoro drut kolczasty i mur, którym Niemcy odgrodzili getto, sfinansowali Żydzi, to znaczy to, że izolacja "żydowskiej autonomii" od Polaków "mieściła się w granicach żydowskiej idei". Cytuje słowa Czerniakowa z kwietnia 1940 r.: "Poruszyłem sprawę murów. Dałem materiał"; "za mury zapłacimy" - tak jakby te zapisy w jego dzienniku świadczyć miały o gorliwej współpracy z Niemcami. Pomija takie świadectwa zamkniętych w getcie, jak np. Chaima Arona Kapłana: "Judenrat buduje masowy grób na własny koszt; oczywiście gdyby okupant nie żądał tego, Rada sama z siebie nie wpadłaby na pomysł budowania ufortyfikowanych murów, zamykających własny naród".

Autorka książki cytuje Czerniakowa i Ringelbluma tak, jakby nie rozumiała, że nie mogli oni o wszystkim pisać wprost, że używają ironii lub szyfrują fakty - na wypadek gdyby ich zapiski wpadły w ręce Niemców. Dlatego Czerniaków jawi się w jej ujęciu jako żarliwy niemiecki współpracownik, a nie dźwigający ciężar ogromnej odpowiedzialności człowiek, który reaguje na polecenia Niemców i, w pewnym zakresie, stosuje opór, perswazję, łapówki - byle tylko uratować jak najwięcej rodaków. A Ringelblum staje się piewcą demoralizacji getta, a nie działaczem konspiracji i twórcą bezcennego archiwum.

Żydowscy kaci!

Ewa Kurek pisze jako o rzeczy "niesłychanej", że do tej pory "do świadomości historyków oraz (...) ogółu społeczeństw dociera jedynie informacja o tym, że wszyscy zamordowani Żydzi byli ofiarami", a "wokół żydowskich katów od dziesięcioleci panuje martwa cisza". Po "wczytaniu się głębiej" w źródła oraz analizie "coraz odważniej prowadzonych najnowszych badań" stwierdza, że "obraz Niemców jako katów pozostaje bez zmian, lecz Żydzi coraz wyraźniej jawią się nie tylko jako ofiary"; rolę katów swoich braci odegrali w czasie wojny ci Żydzi, "którzy z jakichkolwiek pobudek uczestniczyli w którymkolwiek z etapów zagłady własnego narodu lub poprzez służbę w niemieckich formacjach wojskowych wspierali ludobójstwo hitlerowskich Niemiec". Chodzi jej m.in. o pracowników Judenratów i o funkcjonariuszy żydowskiej policji w gettach.

Ale fakty, do których odwołuje się Kurek, nie są nowe. Istnieje obszerna literatura dotycząca współodpowiedzialności i dylematów moralnych, przed którymi stały powołane przez Niemców Judenraty reprezentujące społeczność żydowską wobec nich, a także egzekwujące ich zarządzenia. Po wojnie ci członkowie Judenratów, którzy posunęli się w kontaktach z Niemcami za daleko, stawali nawet - o ile przeżyli - przed sądami.

Wewnętrznego porządku w gettach pilnowała policja żydowska podporządkowana Judenratom, ale zmuszona też wykonywać bezpośrednie rozkazy Niemców. Policjanci stopniowo zaczęli uważać się za coś lepszego od ogółu, bili i używali przemocy. W czasie deportacji mieszkańców gett do obozów byli już powszechnie znienawidzeni. To wszystko od dawna wiadomo.

Kurek, powołując się na relację więźnia z obozu w Sobiborze, pisze: „Żydzi z całą pewnością uczestniczyli w opróżnianiu komór gazowych z zamordowanych współbraci i unicestwianiu ich ciał”, choć dodaje: „Można (...) zastanawiać się nad psychiką ludzi, którzy pozostając przy życiu, »szykowali « na śmierć swoich najbliższych, lecz fakt zniewolenia i realna groźba śmierci zdejmuje z nich katowskie piętno”.

Chodzi o członków Sonderkommand - grup roboczych zmuszanych m.in. do obsługi krematoriów.

Samuela Willenberga, który w październiku 1942 r. znalazł się w Treblince, Niemcy włączyli do komanda sortującego ubrania po zagazowanych. - Weź tę paczkę palt - krzyknął do niego pewnego razu nadzorca. "Gdy się schyliłem, aby ją podnieść, mignął mi znajomy kolor - wspominał Willenberg po latach. - Nachyliłem się i wyciągnąłem małe brązowe paletko mojej najmłodszej siostrzyczki Tamary i połączoną z nim spódniczkę mojej starszej siostry Ity, jakby splecione w siostrzanym uścisku. (...) Z peronu dolatywał stuk wtaczających się wagonów z nowymi ofiarami. I czułem, że zacznę krzyczeć".

W książce Ewy Kurek, pełnej kategorycznych sądów, mało jest empatii i prób wczucia się w takie tragedie.

Nowa Hannah Arendt

Ewa Kurek odrzuca zarzuty o manipulację źródłami.

"Gazeta": - Przeciwstawia Pani smutną i ponurą Warszawę bawiącemu się gettu. U Ringelbluma można znaleźć mnóstwo opisów ludzi masowo umierających z głodu w getcie.

- Tego, że getto się bawiło, dowodzą żydowskie źródła. Nie wymyśliłam sobie też np. wolnej soboty w getcie warszawskim, własnej poczty czy teatrów. Jeśli ktoś chce zarzucić mi fałszerstwo, niech najpierw udowodni, że źródła, na które się powołuję, kłamią - mówi Kurek.

Nie ukrywa, że spodziewała się krytyki po publikacji książki. Przywołuje Hannah Arendt, autorkę pracy "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła", w której opisała także postawy Żydów w czasie II wojny, "za co wylano jej na głowę kubeł pomyj": - Liczę się z tym, że mnie spotka to samo. Rozwinęłam myśl rzuconą przez Arendt.

Jednak Arendt wyraźnie zaznacza, że chodzi jej o rozpatrzenie zjawiska współpracy części Żydów z Niemcami w całym kontekście wydarzeń wojennych. Nigdzie także nie twierdzi, że można mówić o jakiejś wyjątkowej, dużej grupie "żydowskich katów", którzy odegraliby wyjątkową rolę w Zagładzie. Kurek zdaje się tego nie zauważać.

Habilitacji nie będzie

Praca „Poza granicą solidarności” miała być rozprawą habilitacyjną. Przeczytali ją historycy z KUL-u. Uznali, że nie spełnia wymogów.

- Mam świadomość, że w tej książce kryje się potężny, niebezpieczny ładunek. Na pewno nie chciałabym, by ktoś próbował wykorzystać ją do retoryki antysemickiej - mówi Kurek. - Będę za to pozywać do sądu. Polscy Żydzi byli doskonale zorganizowanym politycznym narodem. Budując autonomię, zachowali się tak jak Polacy podczas I wojny światowej - Rosjanie z Niemcami biorą się za łeb, a Piłsudski buduje państwo polskie. Kto wie, czy Czerniaków nie wziął za wzór właśnie jego. Polscy Żydzi wykorzystali swoje umiejętności polityczne do maksimum. Ale nikt nie przewidział, że Hitler stworzy krematoria. I tu tkwi dramat.

Jednak Czerniaków nie myślał o "budowaniu autonomii". Kierował się przekonaniem, że przy sprzyjających warunkach - jeśli nastąpi szybka klęska Niemców - można uratować większość mieszkańców getta - postępując ostrożnie, unikając rozdrażniania okupanta; słowem - że można przetrwać. Był gotów iść na kompromisy i posuwał się nawet do tego, by wydawać na śmierć jednych, by ratować pozostałych. Ale 23 lipca 1942 r., dzień po tym jak rozpoczęła się w warszawskim getcie wielka akcja deportacji do Treblinki, świadomy, że nie może się jej przeciwstawić, popełnił samobójstwo.

Według Kurek odebrał sobie życie dlatego, że zrozumiał, iż "polityka współpracy z Niemcami okazała się straszliwym w konsekwencjach politycznym błędem". Ta polityka to stworzenie w warszawskim getcie "autonomicznej prowincji żydowskiej". Jednak takich "autonomii" nigdy w okupowanej Polsce nie było.


Książka Ewy Kurek „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945”
(Wyższa Szkoła Umiejętności, Kielce 2006) ukazała się w nakładzie 300 egz.

Za pomoc dziękujemy pracownikom Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN i kierującej nim doc. dr hab. Barbarze Engelking-Boni Korzystaliśmy m.in. z: „Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego. 6 IX 1939-23 VII 1942”, Warszawa 1983, oprac. i przypisy Marian Fuks; Emanuel Ringelblum, „Kronika getta warszawskiego. Wrzesień 1939 - styczeń 1943”, wstęp i red. Artur Eisenbach, przeł. z jidysz Adam Rutkowski, Warszawa 1983; Chaim Aron Kapłan, „Scroll of Agony. The Warsaw Diary”, transl. and ed. by Abraham I. Katsh, London 1999; Samuel Willenberg, „Bunt w Treblince”, Warszawa 2004; Barbara Engelking-Boni, Jacek Leociak, „Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście”, Warszawa 2001; „Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie”, Barbara Engelking-Boni i inni, pod red. Feliksa Tycha, Warszawa 2004

Kim jest Ewa Kurek?

Skończyła KUL. Była redaktorem i wydawcą podziemnego „Biuletynu Informacyjnego NSZZ »S « FSC Lublin”, współpracowała z redakcją podziemnych „Spotkań”. U schyłku lat 80. obroniła na KUL-u doktorat o udziale żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich podczas okupacji. Jest także autorką m.in. „Ucieczki z zesłania” (wydane w podziemiu), „Gdy klasztor znaczył życie” i „Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie ”. Za scenariusz i reżyserię filmu dokumentalnego „Kto ratuje jedno życie...” otrzymała nagrodę specjalną IX Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Łodzi (1998) oraz I nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie (1999). Kilka lat wcześniej nagrodziła ją Polcul Foundation za działania na rzecz porozumienia między narodami polskim i żydowskim. Za taką działalność dostała 15 sierpnia br. także wyróżnienie Kościoła polskokatolickiego „Serce dla serc" w dziedzinie ekumenizmu.

W 1995 r. wydała książkę "Zaporczycy 1943-1949" o oddziale podziemia antykomunistycznego. Autorce i wydawcy wytoczyła proces rodzina zmarłego w 1994 r. Władysława Siły-Nowickiego, w czasie wojny żołnierza AK, po wojnie inspektora WiN, później obrońcy w procesach politycznych. W relacjach przytaczanych w książce jawi się on jako osoba podejrzewana o współpracę z SB. Kurek przegrała we wszystkich instancjach. Sąd nakazał jej usunięcie fragmentów tekstu oraz publikację przeprosin. W zeszłym roku ukazało się kolejne wydanie "Zaporczyków" z informacją na okładce, że książkę ocenzurowano.

Paweł P. Reszka, Jan Cywiński

w Libanie zapanuje religia pokoju...

ale niestety nie POKÓJ!

Ulubiony polityk Renaty Beger (spoza Polski) pewnie jest zadowolony - po 30 latach na południe Libanu wraca armia tego kraju...

Dlaczego tyle lat się wstydziła? A może nikt nie powiedział, że należy bronić granic własnego kraju przed bandami świrów, którzy mogą sprowokować wojnę ze zdeterminowanym przeciwnikiem? Detrerminacja Izraela wynika z prostej groźby, powtarzanej od półwiecza przez wyznających religię pokoju sąsiadów, że jak tylko będą mogli to wymażą Izrael z powierzchni ziemi a jego mieszkańców utopią w Morzu Śródziemnym.

Polaków też chciano wymazać z mapy świata a mieszkańców wypuścić przez komin. Wielu obywateli Polski tak zamordowano. Tak - ci zagazowani Żydzi byli obywatelami Polski, płacili podatki, służyli w wojsku, byli sklepikarzami, lekarzami, poetami, aktorami. Byli jak My! Byli Nami...

Smutne, że tak wielu dzisiejszych obywateli Polski o tym zapomina. Smutne, że zagrożonych likwidacją, ludobójstwem nie rozumieją tak czuli na walkę o przetrwanie polscy patrioci spod znaku "precz z kłamstwem o Jedwabnem"...

20 sie 2006

22 lata jak jeden dzień, no może dwa...

w 1984 też interesowaliśmy się Gwiazdą

rasa drapieżców

…Liga Polskich Rodzin, co trochę dziwne, właściwie nie interesuje się losem Polski, a Lepper już zupełnie nie. Znów aktualne stało się Sienkiewiczowskie porzekadło o postawie sukna, z którego każdy stara się wydrzeć jak najwięcej. I nie da się zrzucić winy na niedobrych komunistów ani na Moskwę. Nieszczęście sami sobie gotujemy…
czerwiec 2004

…Polityka jest dziś dziedziną, w której przestały się liczyć konkrety. O żadnej kwantyfikacji ani komputerowych modelach sytuacji ekonomicznej nie ma mowy. Dlaczego rywalizacja partii politycznych zmieniła się w walkę na sprawność malowania tęczowych wizji lepszego społeczeństwa? U nas na przykład zapanowała moda na Czwartą Rzeczpospolitą. Dlaczego Czwarta, a nie Czterdziestą? Wszystko to jest podszyte blagą i taniochą. Nasze myślenie polityczne rozmydliło się w bajorze sloganów, po wierzchu pływa Ojczyzna, trochę Orła, trochę wiary…Co się stało z dziedzictwem Jana Pawła? Za kilka tysięcy – bardzo tanio – można sobie kupić jego pomnik i postawic w ogródku…
sierpień 2005


...Podczas naszych wyborów po raz kolejny ze smutkiem stwierdziłem, że do głosu dochodzą w polskiej polityce ludzie, którzy zielonego pojęcia nie maja nie tylko o jakiejś ropie, gazie czy wodorowaniu węgla, ale w ogóle o niczym. Przecież Lepper zajął trzecią pozycję w wyborach prezydenckich: kilkanaście procent głosów to wynik niestety znaczący. Sam z rozsądku głosowałem na Tuska, w skrytości ducha jednak marzę o wymieceniu ze sceny całej polskiej elity politycznej. Podejrzewam, że Polacy daliby sobie bez niej radę, bo w dziedzinie ekonomii przejawiają dostatecznie wiele inicjatywy...
październik 2005

…Czytałem orędzie prezydenta Kaczyńskiego i odniosłem wrażenie, że właściwie nic tam nie ma…
…Naród nasz wydaje się boleśnie zniechęcony do polityki i politykierstwa, a ci, co prą do władzy, usiłują ten brak aprobaty czy obojętność traktować jako legitymację…
…Krótko mówiąc: przekonanie o wszechmocy władców jest iluzją, teraz znacznie wiekszą aniżeli w czasach rzymskich, kiedy rządziło dwóch konsulów, trochę jak u nas dzisiaj, choć nasza konstytucja takiej podwójności nie przewiduje…
…Chciałem zająć się nieszczęściem, które szykują nam bracia Kaczyńscy – opcje skrajnie prawicowe, które się ostatnio w Polsce pojawiły, okropnie mi się nie podobają…
styczeń 2006

Tak pisał w ostatnich miesiącach swego życia Stanisław Lem...

Stanisław Lem, rasa drapieżców - teksty ostatnie, Wydawnictwo Literackie 2006

nihil novi sub sole

Nigdy nie uczyłem się łaciny, ale tego przysłowia chyba nie przekręciłem...
Rysunek pochodzi z 1992 roku - myślę, że wtedy telewizja nie była tak świętobliwa, jak staje się teraz właśnie. Wtedy też nie istniała TV Trwam...

19 sie 2006

18 sie 2006

Muzyka jest przedłużeniem instynktu


Tygodnik Przegląd
Z Tomaszem Stańko rozmawia Przemysław Szubartowicz
[fragmenty]

[...]
– A czy nie również dowód na to, że jest to wolność coraz bardziej duszna?
– Raz jest bardziej duszna, raz mniej. Myślę, że to w ogóle nie jest sprawa naszych poglądów czy przekonań, ile będzie tej wolności i jaka ona będzie. To raczej sprawa genów, ewolucji, głębszych przeobrażeń. Jak troszkę za dużo jest liberalizmu, w dziwny sposób zjawiają się pewni osobnicy, wygrywają wybory i wprowadzają swoje zwyczaje. Potem przychodzi reakcja, rewolucja, jakiś Che Guevara i znów wszystko się zmienia. Tak to działa, zawsze i wszędzie, czego dowodem jest historia Chin. Jak było przegięcie, przychodził jakiś chłopski bunt, za parę lat ten chłop był cesarzem, potem bogiem, była dynastia, a za kilkaset lat wszystko znów kończyło się chłopskim buntem. Dlatego naprawdę nie ma się co przejmować. Teraz są Kaczyńscy, ale zaraz ich nie będzie. Przejmuję się tylko ekonomią.
– Dlaczego?
– Wie pan, doświadczenie historyczne uczy, że tego typu ludzie, którzy w tej chwili rządzą u nas, mogą w sprawach gospodarczych mocno przegiąć. Na szczęście jesteśmy w Unii Europejskiej, która pewnie ostudzi różne apetyty. Ale mam wrażenie, że cały świat idzie teraz w kierunku porządkowania, jakiegoś zamordyzmu, trzymania ludzi w ryzach. Lada dzień będą nam wszczepiać chipy, żeby mieć lepszą kontrolę nad wszystkim.
[...]
– Nie jest pan krytyczny wobec świata?
– Bardzo lubię świat, z jego złem i z jego dobrem. Nie mam uprzedzeń zarówno w stosunku do kleru, jak i do ludzi lewicy, pośród których mam wielu znajomych. To, co na temat lewicy wygadują ludzie dziś rządzący Polską, uważam za absurd. Myślę, że różne oszczercze wypowiedzi na ich temat to wyłącznie element walki o władzę. Jak u małp. Oglądałem kiedyś program przyrodniczy o szympansach żyjących w dwóch grupach. Wszystko było dobrze, dopóki panowała równowaga. Ale gdy jedna z hord osłabła na skutek śmierci któregoś osobnika, ta mocniejsza nie ustąpiła, aż nie wybiła wszystkich członków osłabionej grupy. Dokładnie tak wygląda polityka, nie tylko polska.
[...]

Ciekawe refleksje naszego czołowego muzyka jazzowego - chłodne myśli i gorąca muzyka...

16 sie 2006

RZĄD DOPŁACA TERRORYSTOM

Wyborcza 13.08.2006

W latach 90. pracował Pan w Scotland Yardzie i zajmował się walką z terroryzmem. Widział Pan, jak w praktyce funkcjonuje pakt bezpieczeństwa?
- Tak, zdawaliśmy sobie sprawę z narastającego zagrożenia. Zwracaliśmy uwagę na przyjeżdżających z zagranicy muzułmańskich duchownych, naukowców oraz tzw. dysydentów, głównie z krajów arabskich. Pomimo ich długich związków z terroryzmem wszystkim przyznawano azyl.Wielu z nich pozwalano potem kierować meczetami, zyskiwali dostęp do pieniędzy publicznych przeznaczonych na "programy edukacyjne". I szerzyli swoje radykalne poglądy. Coraz więcej ludzi wstępowało w szeregi tych nieformalnych organizacji. Było jasne, że popełniane są przestępstwa - nienawiści rasowej, zachęcania do zabójstwa i inne. My byliśmy raczej bezradni wobec faktu, że nikt temu nie przeciwdziała.Na przykład policja wspólnie z narodową unią studentów chciała przeciwstawić się muzułmańskim ekstremistom, którzy w uniwersyteckich kampusach napadali na studentów żydowskich lub na zbyt frywolnie ich zdaniem ubrane studentki muzułmańskie. Grupy takie jak al Muhajiroun ("Imigranci") rekrutowały na uczelniach swoich zwolenników i rozprowadzały pisma szerzące nienawiść do Żydów. Zresztą wciąż to robią. Gdyby te same materiały rozprowadzał biały nazista, szybko wylądowałby w więzieniu. Tymczasem gdy kierowaliśmy oskarżenia przeciwko muzułmanom, sądy odrzucały wniosek albo umarzały sprawę. Przez lata władze wysyłały czytelny sygnał - jeśli jesteś muzułmaninem, wolno ci łamać prawo, możesz tutaj planować zamachy przeprowadzane w innych krajach itd. To był przepis na katastrofę i w końcu do niej doszło.
Czemu muzułmanie zostali uznani za nietykalnych?
- Władze nie chciały narazić się opinii muzułmańskiej, obawiały się, że jednym nieostrożnym ruchem zyskają sobie wroga w całej społeczności. To było oczywiście błędne przekonanie, tym bardziej że wiele sygnałów nadchodziło od samych muzułmanów zaniepokojonych tym, że ich synom i braciom ktoś robi pranie mózgu, wciąga do niebezpiecznych grup i odsuwa od rodziny. Największy problem Wielkiej Brytanii z islamskim radykalizmem to źródło, z którego rząd czerpie informację o islamie. Doradcami rządowymi zostali samozwańczy przywódcy społeczności muzułmańskiej, którzy mówili, co jest islamem umiarkowanym, a co nie. To oni przekonywali, że to, co robią ekstremiści, nie będzie miało żadnych konsekwencji, a jeśli władze spróbują ich uciszyć, zobaczą na ulicach ponad milion rozgniewanych muzułmanów.
Rok po zamachach 7 lipca to podejście się zmieniło?
- Zmiany są powierzchowne. Rząd np. zapowiedział, że zdelegalizuje ekstremistyczne grupy. Nie jest już legalny al Muhajiroun.
Zmienili tylko nazwę i kontynuują działalność...
- To potwierdza powierzchowność zmian. Nowe prawo antyterrorystyczne uchwalone po zamachach to typowy przykład głośnych, rozreklamowanych inicjatyw podejmowanych po 7 lipca tylko dla politycznych korzyści rządzącej partii. Ma usprawiedliwić poprzednie zaniechania.Od lat mieliśmy wystarczające prawa do walki z terroryzmem, ale nikt ich nie stosował. Jednak rząd po zamachach tłumaczył, że nie mógł nic zrobić, bo nie miał narzędzi prawnych, i wymyślił, że trzeba je teraz wprowadzić. I uchwalono zmiany mało znaczące.
Przed zamachami władze mogły ignorować zagrożenie, ale czemu tak niewiele zmieniło się nawet po 7 lipca, kiedy zginęły 52 osoby, a ponad 700 zostało rannych?
- Bo po zamachach społeczność muzułmańska jest postrzegana jako ofiara. Przywódcy największych organizacji muzułmańskich przekonali rząd, że przyczyną zamachów była dyskryminacja muzułmanów, ograniczony dostęp do szkół, wykluczenie z rynku pracy, słowem, dyskryminacja. Ale spójrzmy, kim są brytyjscy zamachowcy - ci z 7 lipca i ci wcześniejsi, którzy wysadzali się w Bośni, Czeczenii, Izraelu. Żaden nie pochodził z marginesu, z odizolowanych środowisk. Bywali absolwentami tutejszych uniwersytetów.Jednak dzięki temu argumentowi organizacje muzułmańskie mogły sięgnąć po więcej rządowych funduszy. I od 7 lipca pieniądze publiczne płyną do nich szerszym strumieniem, a ich szefowie zostają doradcami rządowymi, wchodzą do rządowych grup powoływanych, by walczyć z islamofobią, bez przerwy goszczą w studiach telewizyjnych. Rząd rozważa nawet pomysły, by przekazać meczetom kontrolę nad edukacją, opieką zdrowotną i świadczeniami społecznymi muzułmanów. Oczywiście mówi się, że tym umiarkowanym, by wspierać umiarkowany nurt w islamie i w ten sposób marginalizować radykalizm. Ale kogo dziś określa się mianem umiarkowanego? Bardzo duży wpływ na rząd mają ludzie z Brytyjskiej Rady Muzułmanów, którzy usprawiedliwiali zamachy samobójcze za granicą czy cieszyli się na wieść o zamachach 11 września. To oni mówią rządowi, co jest umiarkowanym islamem, a co nim nie jest. Nadal istnieje ten sam problem źródła informacji o islamie.W tym kraju jest wiele innych społeczności, jak sikhowie, hindusi, których członkowie nie wysadzają bomb w pociągach. I nie dostają dużych środków z kasy publicznej. Czy to nie mogłoby dać im do myślenia? Rząd brytyjski wkroczył na bardzo niebezpieczną ścieżkę.

W Londynie Paweł Szczerkowski rozmawiał z Charlesem Shoebridgem - byłym oficerem Scotland Yardu ds. wywiadu i walki z terroryzmem
DEDYKOWANE POLSKIM POŻYTECZNYM IDIOTOM, ANTYIZRAELCZYKOM I ANTYSEMITOM, przyjaciołom religii miłującej pokój i wszelkim innym ekstremistom...

15 sie 2006

Świąteczne pytania


W samo południe przy Grobie Nieznanego Żołnierza ujrzałem widok, który mnie zadziwił.
Na ekranie telewizora Prezydent RP, obok niego galowy wyprężony oficer a po bokach tej pary oraz Z PRZODU trzech smutnych w czarnych okularach. Jeden z Agentów Smithów trzymał się za brzuch (lub nieco niżej?), dwaj pozostali dzierżyli aktówki, ale jakieś dziwne, bo jakby z czarnego brezentu. Wszystko to przed wyprężonymi kompaniami honorowymi wszystkich rodzajów wojsk, przed oczami zgromadzonych licznie gości dostojnych, przedstawicieli armii zaprzyjaźnionych. Ciekawe, czy wojskowi z Rosji też są?

Co u licha? Czy ochrona musi być tak nachalna? Czy nie mogli maszerować parę kroków ZA?
Może to Czerwony Alarm antyterrorystyczny? Próba zamachu na oczach Wojska Polskiego? W Dniu Wojska Polskiego? Może jakiś łabędzi śpiew likwidowanych WSI? Może terroryści islamscy?

A co w tych teczkach? I to dwóch? Pewnie tajne kody do broni atomowej, ale jej nie mamy...
Może tajne nominacje generalskie? Albo jakieś rewelacje od jacka kurskiego! A może drugie śniadanie od żony?

Takie to durne myśli przeszkadzały mi w spokojnym celebrowaniu podniosłej uroczystości. Znowu BOR daje... ciała. Może polecieć kolejny nadgorliwy dowódca...

14 sie 2006

bez tytułu

Zdjęcia izraelskich żołnierzy, które nie pojawiają się w gazetach...(2)


1991-2006...

I co się zmieniło? ONZ znowu wyśle gołąbka pokoju? I wtedy hezbollah się rozbroi, hamas się uspokoi, Syria stanie się przyjazna? A w Izraelu nastąpi, tak oczekiwana przez arabskich miłośników pokoju, demobilizacja! I wszyscy na Bliskim Wschodzie zaczną hodować gołąbki...

ciekawostka sprzed lat...

...trudno teraz dociec o co chodziło, ale widocznie o czymś sie gadało...

Centrum

Tak ten rysunek zatytułowany był w 1991 roku...
Pewnie chodziło o Porozumienie Centrum.
Ktoby przypuszczał!

no gdzieżbym przypuszczał...

... że można założyć gumiaki od Versace i wmaszerować w nich na salony. W 1991 roku nawet Stanisław Lem by tego nie wymyślił! A Bracia Mniejsi wymyślili!!!
I kto tu jest większym wizjonerem?

PO-PiS...

A miało być tak pięknie... Wyszło PiS off!

bank rozbity!

To już ostatnie pseudodolarówki z moich zbiorów. Drukowane na kolanach, w skupieniu i podniosłej powadze. Zupełnie wyprane ze złośliwego uśmiechu, z wrednej politycznej satyry...
Ten banknot, jest bardziej świętym obrazkiem niż złośliwą podziemną fałszywką.

planeta blogów o polityce


Ciekawe miejsce - wygodny przegląd blogów, raczej nie prawoskrętnych.

Są też rysunki, co mnie zawsze cieszy! Obok to rysunek Macieja Olendera - nie znam, ale bardzo sprawna i sympatyczna kreska.

Zastanowiło mnie, że nie kojarzę sobie żadnego dobrego, prawoskrętnego rysownika - czyżby nie istnieli? Może są jakieś znakomitości mi nie znane, publikujące genialne rysunki satyryczne w prawicowych mediach?

Andrzej Mleczko? Raczej mleczkoskrętny a napewno nie prawo... Andrzej Czeczot? Absolutnie! Przecież skaził się współpracą z "Nie". Chrzanić to - dla mnie Geniusz!!!
Był jeszcze Krauze - też chyba Andrzej... Ale dawno nie widziałem jego rysunków. Satyra rysunkowa zanika?

13 sie 2006

Zdjęcia izraelskich żołnierzy, które nie pojawiają się w gazetach...









Tych zdjęć nie publikują zatroskane media, bo to zdjęcia izraelskich żołnierzy, które nie pojawiają się w gazetach...

Nie pasują do obrazu, kreowanego przez tych, którzy dają się manipulować przez hezbollah...

Nie chowają się też za cywilami ani wśród dzieci.

Wyglądają też zbyt normalnie.
Jak ludzie...
A powinni bardziej zbrodniczo!

Lustratorom i donosicielom...

Trochę mnie zniesmacza ta nasza dwubiegunowość - tamta była klarowniejsza! Wtedy My i Oni znaczyli My i Oni!
My i Oni to teraz znaczy PiS i PO, a mnie to wkurza...

Te propozycje dla towarzysza pułkownika były propozycjami dla autora Czterech Pancernych, pułkownika Przymanowskiego. Zaproponował on wówczas zwrócenie orłu korony. Pomyśleć komu zawdzięcza PiS tę śliczną ozdóbkę w swym znaku...

12 sie 2006

twarda waluta stanu wojennego (1)


Ci drukarze wzorowali się na twardej walucie - znakomita poligrafia, dobry papier i dobry druk. I zupełny brak dowcipu, prześmiewania się, kpiarstwa - czysty poważny patriotyzm. Można było i tak...

Islam nie gorszy...

Dużo ostatnio o terroryźmie, hezbollahach, hamasach, nasrallahach i wszelakim innym tałatajstwie - przede wszystkim - islamsko-fanatycznym!

A mi się przypomniał zamach bombowy sprzed lat w Oklahoma City (bodajże, bo piszę z głowy, bez sprawdzania). Zamachowiec zabił kilkaset osób (chyba ponad 300) i był to biały amerykanin, pewnie chrześcijanin jakiejś odmiany protestantyzmu…

W byłej Jugosławii wyrzynały się narody głównie słowiańskie(!), wyznające trzy religie: prawosławie, rzymski katolicyzm i islam. Ci ostatni to byli najczęściej rżnięci, choć też się wsławili, jeśli tylko mogli…
Biały człowiek dać dobry przykład głupia brat inna rasa. Hitler, Stalin…

Prawdę mówiąc - wiek XX odznaczył się głównie ludobójstwem cywilizowanych ludów Europy dokonanym przez jeszcze bardziej cywilizowane ludy. Choć stalinowskie ludobójstwo to rzeź wykonana przez ciemniaków otumanionych zbrodniczą ideą. Islam wtedy nie maczał w masowych zbrodniach łap - poza drobiazgiem Osmańskim, ale chyba wtedy Turcy mordujący Ormian nie kierowali się islamem, tylko racjami państwowymi, terytorialnymi...

Może teraz islamiści chcą nam powiedzieć, że ten wiek będzie należeć do ich zbrodni - teraz My sobie pomordujemy a wy patrzcie, że też nam to dobrze wychodzi...

11 sie 2006

STOP PISTERII

RING - "show kulturalny"

Poraziła mnie wiadomość, że juz niedługo, w piątki o 22.00 będę mógł (nie?) oglądać nowy wytwór TVP1!!!

>>Co się szykuje? - Dotychczasowy wzorzec prezentowania kultury w telewizji polegał na budowaniu kapliczek tzw. mistrzom. Hołdowano hierarchiom ustalonym na niejasnych i niezrozumiałych dla większości zasadach. Chcemy pokazać, że kultura jest dziedziną życia wzbudzającą spory i emocje tak jak polityka - deklaruje na lamach "Rz" Ziemkiewicz. W podobnym tonie mówi Marta Sawicka, kierownik redakcji publicystyki kulturalnej i teatru w "Jedynce": - Zamierzamy łamać środowiskowe tabu, prezentować te obiegi kultury, które do tej pory były nieobecne w mediach. Ziemkiewicz będzie chciał dociec np., dlaczego jedni twórcy są pomijani, a inni stawiani na piedestale.<<

Oczywiście Arbitrem Elegantiarum będzie onże RZ. Tytuł jest pojemny - Prowadzący będzie mógł DOWALIĆ każdemu "mistrzowi", będzie robił UNIKI, pewnie też kogoś ZNOKAUTUJE a innych tylko WYLICZY albo WYPUNKTUJE... Pewnie RZ będzie jednocześnie sędzią ringowym, trenerem oraz wszystkimi sędziami oceniającymi. Tylko dlaczego od razu BOKS KULTUROPODOBNY nazywać Kulturą???
W dobrym momencie przestałem opłacać abonament!

Inicjator akcji Stop Histerii donosi...

http://haribu.blog.onet.pl/
Tako rzecze Adam Haribu:

Postkomuniści, anarchiści, lewicowcy:
GAZETA WYBORCZA
TRYBUNA LUDU
POLITYKA
PRZEGLĄD
PRZEKRÓJ
SLD
PSL
PD
TOK FM
RADIO ZET
RMF FM
TVN24
POLSAT
FEDERACJA ANARCHISTYCZNA
BUNTOWNIK
INICJATYWA UCZNIOWSKA
NIE
TYGODNIK POWSZECHNY
FORUM
ZNP
E. MILEWICZ
J. PARADOWSKA
J. ŻAKOWSKI
D. PASSENT
M. OLEJNIK
T. LIS
K. DURCZOK
CZARNY SZTANDAR
WOLNE SZKOŁY
OPZZ
WSI
CENTRUM INFORMACJI ANARCHISTYCZNEJ
W. KUCZYŃSKI
K. KOLENDA-ZALESKA
K.T. TOEPLITZ
G. GAUDEN
KOREA PÓŁNOCNA

Jest to zaiste szczere i obiektywne zestawienie plag trapiących naszą udręczoną Ojczyznę, która to >>Polska nie jest dla mnie pogardzanym "tym krajem". To jest "mój kraj" - moja ojczyzna, czyli mój interes w tym, by była wolna od bezprawia i niesprawidliwości.<< (pisownia oryginalna)
Od Gazety Wyborczej do Korei Północnej, czyli jak Stopujemy Histerię!

10 sie 2006

9 sie 2006

Lech Wałęsa w normalnej cenie...

...ale za to jednostronny - zabrakło podziemnej wytwórni papierów wartościowych pomysłu na rewers. Nie ma też w tym banknocie żadnego uśmiechu, oprócz tego widocznego na twarzy Lecha - trochę mało...
I to juz koniec banknotów polskich w moim zbiorze.
Mam jeszcze kilka "dolaropodobnych" ale to zupełnie inna beczka!

coraz biedniejsze banknoty...


ale jeszcze dwustronne, choć jednokolorowe...

dedykowane Waldemarowi Kuczyńskiemu...

Wtorek 8.08.06r. Kilka myśli o PRL.

Ten rysunek dobrze nawiązuje do nastrojów, o których pisze Waldemar Kuczyński w swym blogu. Dziś oczywiście wszyscy genetyczni patrioci wieszczą, że już w 1982 roku wiedzieli o rychłym upadku imperium, ustroju i o świetlanych przemianach, jakie nas czekają. Najbardziej przewidujący przeczuwali nawet IVRP!
Pomyśleć, że Francuzi i tak nas pokonali - od dawna mają Piątą Republikę...

be a Party member!

"Zostań członkiem Partii" po angielsku brzmi równie DWUznacznie. Wiele takich rysunków i plakatów narysowałem i na wielu słomiankach demonstrowały intymny stosunek do hasła "Partia z Narodem - Naród z Partią".
Egzemplarze anglojęzyczne powędrowały za granicę...

8 sie 2006

Naloty i walki już w całym południowym Libanie

gazeta 08-08-2006,
ostatnia aktualizacja 08-08-2006 09:12

Izraelska armia i lotnictwo operują już w całym południowym Libanie. Libański rząd mobilizuje rezerwistów. W poniedziałek rząd w Bejrucie ogłosił, że może wysłać 15 tys. żołnierzy na kontrolowane przez Hezbollah południe kraju, o ile Izrael wycofa swoje siły.

"Godzinę temu miała miejsce straszliwa, zaplanowana przez Izrael masakra!" - krzyczał premier Libanu Fuad Siniora do ministrów krajów arabskich, którzy wczoraj debatowali w Bejrucie. Chwilę wcześniej dotarła doń wiadomość, że w wiosce Hula zginęło 40 cywilów. Siniora w pewnej chwili zaczął nawet szlochać, ale po kilku godzinach oficerowie ONZ podali, że w Huli zginęło pięć osób. Sześć zburzonych przez izraelskie bomby budynków było pustych.

Ludzie uciekli, bo Izraelczycy zrzucali ulotki wzywające cywilów do opuszczenia wioski. W poniedziałek na Hulę spadły bomby, ponieważ bojownicy Hezbollahu odpalili z niej kilka rakiet. Potwierdzają to żołnierze ONZ mający w pobliżu posterunek.

Bez komentarza...
Tylko to szlochanie...
Były kamery?

Petras: Izrael bierze przykład z nazistów

http://www.lewica.pl/?id=11369
[2006-08-05] Z Jamesem Petrasem rozmawia Efrain Chury Iribarne

...moje ostatnie pytanie będzie się tyczyć agresji Izraela na Liban. Jak pan ocenia ten konflikt, panie profesorze?

Maszyna śmierci Izraela zmusiła 500.000 osób do opuszczenia kraju, niszczy wszystko. W tym samym czasie Izraelczycy i Waszyngton mówią o „precyzyjnych rakietach”, które w rzeczywistości niszczą budynki mieszkalne oraz całą infrastrukturę społeczną Libanu - mosty, szpitale, drogi. W Waszyngtonie kongres uchwala rozporządzenia zwiększające dostawy broni dla Izraela. Jeżeli do tego dodamy lobby żydowskie w Waszyngtonie, które w stu procentach jest za niszczeniem Libanu, za masakrą ludności cywilnej, to możemy nawiązać do starej tradycji stalinowskiej lat trzydziestych.

Sądzę, że Waszyngton będzie popierał agresje jeszcze przez dwa tygodnie lub więcej, a później będzie starał się narzucić stacjonowanie sił ONZ w tym kraju w celu rozbrojenia Hezbolahu. Liban zamieni się w pół kolonie. Cały problem w tym, że Hezbolah wcale nie ma zamiaru się rozbroić. Nie ma zamiaru też poprzeć procesu pokojowego i oddać południowej częśći kraju Izraelowi. W tym kontekście propozycje ONZ są odzwierciedleniem polityki zagranicznej Izraela, państwa żydowskiego, które chcę zniszczyć wszystko, co zostało w Libanie. Izrael zrujnował ekonomię, zniszczył infrastrukturę, doprowadził do ucieczki pół miliona osób - chrześcijan, muzułmanów, którzy musieli opuścić kraj. Na początku zaapelował do ludności, aby wyszli ze swoich domów, opuścili miasta, a później bombardował ich w czasie ewakuacji.

Przypomina mi się "Noc Kryształowa" w nazistowskich Niemczech, kiedy pewien Żyd zastrzelił nazistę, a następnie naziści wzięli odwet na ludności żydowskiej niszcząc ich witryny sklepowe i mordując setki osób. "Noc Kryształowa", w porównaniu do terroryzmu izraelskiego, to malutki incydent. Porównując te dwie sytuacje możemy powiedzieć, że naziści przed 1940 rokiem byli bardziej wyrozumiali od dzisiejszego Izraela, oczywiście później po 1940 roku to się zmieniło. Dzisiaj, Izrael bierze przykład z nazistów w swojej ekspansywnej polityce, jaką prowadzi.

Dziękuję za rozmowę, panie profesorze.

tłumaczenie: Patryk Kisling

[James Petras jest profesorem socjologii na Uniwersytecie Binghamtońskim w stanie Nowy Jork, specjalistą w zakresie stosunków i ruchów społecznych i politycznych w Ameryce Łacińskiej, działaczem społecznym, autorem 49 książek.]
Wywiad ukazał się na stronie www.rebelion.org

Wszystko mi tu pachnie lewactwem...

7 sie 2006

Ekshibicjonizm online

Początek rozmowy umieszczonej w tygodniku SPIEGEL 03.08.2006

Rozmowa z prof. Norbertem Bolzem, specjalistą w dziedzinie komunikacji społecznej

„W każdym człowieku tkwi silna potrzeba zwrócenia na siebie uwagi. Ale większość nie ma do tego prawdziwego dostępu. Dla nich nowe media są ogromną pokusą” – mówi profesor Norbert Bolz, specjalista w dziedzinie komunikacji społecznej.

SPIEGEL: Miliony ludzi piszą w internecie pamiętniki, tak zwane blogi. Pokazują kompletnie obcym ludziom prywatne zdjęcia lub nagrania wideo. Dlaczego to robią?

BOLZ: To proste. W ten sposób mogą poinformować cały świat o swoim istnieniu. Wcześniej tworzenie własnej tożsamości ograniczało się – zwłaszcza u młodzieży – do mody. (...) Nowe media oferują nowe forum – łatwy ekshibicjonizm. Wychodząc poza fizyczne ograniczenia można dokonywać autoprezentacji, budować inne „ja”.
A przy okazji sprawy prywatne jak nigdy wcześniej stają się ogólnodostępne. Czy to nowy nakaz?
W autoprezentacji następuje zanik granic wstydu. Można było to zaobserwować już wtedy, gdy pojawiła się komunikacja za pomocą e-maili. Studenci, którzy na moim seminarium praktycznie nie otwierali ust, nagle zaczęli przysyłać mnóstwo maili. Ton staje się w nich ostrzejszy, okazuje się większą pewność siebie, medialny dystans stanowi swego rodzaju ochronę. To umożliwia ludziom, którzy wcześniej byli zbyt nieśmiali, żeby pokazać się publicznie, dokonać autoprezentacji..."

"W autoprezentacji następuje zanik granic wstydu" - z tym akurat nie mogę się zgodzić, przynajmniej sądząc po mnie samym. Blogi, które odwiedzam, też nie dają podstaw do takiego osądu.
Wcale nie mam zamiaru obnażać swą prywatność, nie podaję danych osobowych znajomych ani rodziny, staram się hamować własne emocje, staram się, by mój język mnie nie hańbił. Staram się... To raczej uświadomienie sobie granic wstydu, samokontrola.

Myślę, że raczej fora internetowe są miejscem, gdzie niektórzy łażą na golasa po rynku i bluzgi im się wylewają z paszcz!

Siły chaosu i Świat Porządku

linki znikają, potem archiwaum płatne, więc przytoczę ten felieton ze Światecznej Wyborczej (5-6 sierpnia 2006) w całości. Pogrubię tylko to, co moim zdaniem najcelniejsze...

Thomas L. Friedman, "New York Times" 05-08-2006,

Z niewielkiego artykułu w "Jerusalem Post" dowiedziałem się, że izraelska firma telekomunikacyjna Bezeq instaluje w schronach położonych na północy kraju szybki internet. Izraelczycy mogą teraz korzystać z sieci przeczekując w ukryciu ataki rakietowe Hezbollahu.

Odczytałem to doniesienie w dwojaki sposób. Z jednej strony dostrzegłem w tym symbol odporności Izraelczyków i ich nieograniczonej zdolności adaptowania się do warunków wojennych. Z drugiej strony wygląda mi to nieświadomy wyraz czegoś, co ludzie zaczynają tu odczuwać - otóż nie jest to zwyczajna wojna i niewiele wskazuje na to, by miała się ona szybko skończyć.

Większość państw arabskich pogodziła się już z istnieniem państwa Izrael, sprowadzając toczony z nim spór do dyskusji na temat przebiegu granic, a tu nagle wspierany przez Iran i uzbrojony w 1,2 tys. rakiet szyicki Hezbollah wysyła komunikat, że granice nie mają większego znaczenia, bo Izrael powinien po prostu zniknąć z mapy świata.

Dlatego w głosie moich izraelskich przyjaciół wyczuwam bezwarunkowe poparcie dla działań rządu i niemal ulgę płynącą z oczywistej natury tego konfliktu i jednoznacznego prawa Izraela do samoobrony. Zarazem jednak daje się odczuć wściekłość, że naprzeciw wojsk izraelskich stoi Hezbollah, który z konfliktu terytorialnego chce uczynić wojnę religijną.

Hezbollah zbudował w Libanie państwo w państwie, mimo że formalnie wchodzi w skład libańskiego rządu. Przypisał też sobie prawo do podjęcia samodzielnej decyzji o ataku na Izrael, czym wystawił na odwet ze strony sąsiada cały naród libański. Co więcej, nie będąc w żaden sposób sprowokowany, naruszył uznawaną przez ONZ granicę Izraela.

Nie mamy tu do czynienia z kolejną wojną arabsko-izraelską. Konflikt ten dotyka samych podwalin porządku międzynarodowego, czyli granic i suwerenności. Ich erozja może poważnie zachwiać naszym globem.

Niestety, Liban okazał się zbyt mało spójny wewnętrznie, by kontrolować Hezbollah. Jedynym sposobem na trwałe rozwiązanie jest zatem utworzenie przez Świat Porządku, przez który rozumiem nie tylko kraje zachodnie, ale także Rosję, Chiny, Indie, Egipt, Jordanię i Arabię Saudyjską, sił międzynarodowych. Ich misją byłoby doprowadzenie na granicę z Izraelem armii libańskiej, a następnie chronienie jej przed atakami Hezbollahu.

Nie mówię tu o siłach pokojowych ONZ. Mam na myśli siły międzynarodowe takie jak te, które oswobodziły Kosowo. Powinny one mieć jasno określone prawo do interwencji i składać się z dobrze uzbrojonych żołnierzy z, dajmy na to, Francji, Rosji, Indii i Chin, z którymi Iran i jego sojusznicy nie będą mieli ochoty walczyć.

Nic nie powstrzyma panoszących się w Libanie sił chaosu lepiej niż Świat Porządku wspomagający demokratycznie wybrany rząd libański w rozszerzeniu jego władzy aż po granice kraju. - Zbyt często napaści Hezbollahu spotykają się z reakcją lokalną, choć mają skutki globalne - mówi Gidi Grinstein kierujący pracami izraelskiego ośrodka analitycznego Reut. - Tego rodzaju organizacje można pokonać tylko wtedy, gdy ich działania o konsekwencjach globalnych spotkają się z równie globalną reakcją - dodaje.

Niestety, globalne siły porządku są dziś w rozsypce. Dzieje się tak po części za sprawą Chin, Rosji oraz trawiącej Europę urazy i zazdrości wobec USA, a po części w wyniku głupiego podejścia Busha uważającego, że jednostronne interwencje USA są ważniejsze niż wspólne działania podejmowane na mocy globalnego konsensusu.

Nadszedł czas, by Świat Porządku zaczął działać razem. Ta wojna nie jest sprawą tylko Izraela. George Bush i Condoleezza Rice muszą sobie uświadomić, że Syria sama z siebie nie wywrze na Hezbollah presji, by ten - odwołując się do pamiętnych słów prezydenta Busha - "przestał brnąć w to g...o".

Przed ekipą Busha stoi zadanie zmontowania koalicji Świata Porządku. Siły chaosu - Hezbollah, al Kaida i Iran - są geopolitycznym tsunami, któremu musimy się wspólnie przeciwstawić.

Tłum. Maciej Kositorny
Copyright 2006 The New York Times News Service

6 sie 2006

kilka numerów przed IV RP

I takie pocztówki w podziemiu wydawano - tę akurat we Wrocławiu. A rok wydania? Coś między 1982 a 1989, pewnie gdzieś tak w połowie...

5 sie 2006

PRECZ Z DYKTATURĄ CIEMNIAKÓW komputerowych...

...szkoda, że do komentarzy nie mozna wkleić rysunku, dlatego zapraszam na swego bloga, gdzie zamieściłem 5 sierpnia rysunek otrzymany z Izraela, zatytułowany RÓŻNICA.
Jest on dobrą ilustracją pasującą do tutułu!
Znakomity blog o podobnej tematyce:
http://foxmulder.blox.pl/html

Powyższy komentarz usiłowałem wkleić do pierwszego wpisu na blogu Bartosza Węglarczyka - kilkanaście prób bezskutecznych!
Blogi zaczynają przypominać sejfy:
Login: jest!
Hasło: jest!
URL: jest!
wpisz tekst z obrazka: tu zaczynają się schody, to na obrazku to 82dbl, a może 82db1? rózne kombinację nie pomagają!
Komentarz: powyżej wklejony, ale tak naprawdę to taki komentarz się cisnął przez zaciśnięte zęby, że stylistyka galby to przedszkole!!!

Teraz, żebym ten wpis wkleił, muszę przeprowadzić Word Verification: ? Tym razem to: gmwslysw - obleci. Ale dlaczego, gdy wklejam rysunki weryfikacja przeprowadzana jest dwa razy? Matrix???

Pewnie Bartosz Węglarczyk jest Bogu ducha winien, ale mnie te ślepe cerbery sieciowe denerwują! Niedawno tak walczyłem z jakimś elektronicznym idiotą, który wyrzucał mnie z bloga Waldemara Kuczyńskiego i jeszcze sobaczył mnie po angielsku! Powinienem się odgryźć, bo własnie uczestniczę w trzytygodniowych repetycjach dla Upper Intermidiete, ale przy tym anglobełkocie komputerowym staję się Głupper Interidiotą...

Tak więc komentarze do tego watku będą tymi, które zostaną odrzucone z innych blogów przez ich idiotycznych sieciowych cerberów!

RÓŻNICA


Świeżo otrzymane z Bliskiego Wschodu - jest bliższy, niż się nam wydaje...
Wedle wiadomości z blogu Endgame, ten koleś z lewej powinien być w cywilnym ubraniu!

Żyj kolorowo!

ALE JAJA

Takie jaja malowałem w 1984 roku i rozsyłałem znajomym. Wiele też znalazło się w antykwariacie "Pod Szermierzem" - sprzedawano je zaufanym spod lady.
zaręczam, że malowałem jaja kurze - nie kacze!!!

a teraz klony...



Jak widać pomysł został podchwycony szybko, choc może mniej finezyjnie... Różnie też oceniano wartość pieniądza. Od 50 groszy poprzez 30 srebrników i 50 srebrników po milion złotych. Kurs generała Jaruzelskiego wahał się gwałtownie - na szczęście w gmachu giełdy jeszcze nie było maklerów, którzy mogli by powyskakiwać przez okna...
Wytwórnie papierów wartościowych emitowały też coraz mniej wartościowe banknoty - zgodnie z teorią Kopernika o wypieraniu dobrego pieniądza przez coraz gorszy!

4 sie 2006

dla przypomnienia młodym i sklerotykom...


lato 1982...


Mam tę frajdę, że byłem pierwszy...
Pomysł wpadł do głowy, od razu gotowy, gdy usłyszałem o podwyżkach cen wszelakich.
Potem trzy rysunki na kalce dla kolorów zielonego, czerwonego i brązowego.
Z tego sitodrukiem kolega drukował w piwniczce. Ekipa Ślepowrona dostała po paczuszce.
Kiedyś Jądruś wracał przed godziną policyjną do domu i okazało się, że nie ma pieniędzy - taksówkarz z zadowoleniem przyjął taki banknot.
Potem dowiedziałem się, że krążą po Wrocławiu, aż kiedyś o północy usłyszałem w Wolnej Europie, że rozlazły sie po całym Dolnym Śląsku...
Ciekawe, jak daleko zaszły i czy jeszcze do dziś u kogoś goszczą wśród pamiątek z czasów, gdy żyły dinozaury?
Z czasów, gdy Macierewicz siedział w jednej celi z Kuroniem a Michnik bratałby się z Kaczyńskimi, gdyby ci siedzieli z nim w jednej celi. Wtedy były wspólne cele...

THE INDEPENDENT podaje:

Antymuzułmański ton
W Europie nasila się rasizm, ksenofobia i skrajnie prawicowy ekstremizm. Coraz częściej ofiarą dyskryminacji i przesądów są społeczności muzułmańskie. Organizacje pozarządowe w 20 państwach UE opracowały na ten temat raport, w którym skrytykowały rządy tych krajów za zaniedbywanie walki z rasizmem. Stawiają także tezę, że polityczna reakcja na ataki terrorystyczne utrudnia życie mniejszościom etnicznym...

...Jeszcze bardziej niepokojący jest wzrost ekstremizmu wśród polityków. W raporcie napisano: „Nasilenie się skrajnie prawicowego ekstremizmu, jak też nacjonalizmu w innych postaciach, jest ewidentny w niektórych państwach, takich jak Dania, Szwecja, Niemcy, Łotwa, Malta i Republika Słowacka”.
„Szczególnie niepokojące jest wykorzystanie internetu jako narzędzia szerzenia rasistowskich nastrojów, przestępstw i propagandy, zważywszy, że wykroczenia internetowe często nie są rejestrowane, a ich zwalczanie natrafia na trudności prawne”.
Ofiarami rasizmu padają zarówno członkowie europejskiej społeczności żydowskiej, jak i mniejszość romska.
Oddzielny dokument na temat islamofobii informuje jednak o gwałtownym wzroście przestępstw przeciwko muzułmanom, przede wszystkim we Francji.
Jak czytamy, „w ciągu ostatniego roku nastąpił wzrost nietolerancji i dyskryminacji w stosunku do muzułmanów, a tony islamofobii przeniknęły do wszystkich aspektów życia publicznego i prywatnego muzułmanów w Europie”.

Ciekawe, czy zauważyli przy okazji, że to wśród muzułmanów we Francji szerzy się antyżydowska fobia i antyizraelska nienawiść. Może to jest częściowym powodem tych antymuzułmańskich tonów.
Ciekawe jak u nas oceniono by te zjawiska - muzułmanów niewielu, więc nienawiść też nieduża, dodatkowo osłabiana ciepłymi uczuciami do rdzennie polskich muzułmanów, czyli Tatarów, żyjących w Rzeczpospolitej od setek lat...
Co prawda Żydzi też u nas żyją od setek lat i też pozostało ich niewielu (choć wielu rodaków uważa, że zbyt wielu...) a uczucia wzbudzają nieładne. Może dlatego, że w głębi ducha czujemy, że mogą mieć do nas uzasadnione pretensje?
Ciekawe...

3 sie 2006

PRZERWA TECHNICZNA...

I have motivation to lern English language...
For three weeks!
"Find and correct ten mistakes in the use of the past perfect and the past perfect progressive."
Oh, Lord!!!