29 mar 2010

Za i przeciw meczetowi

Nie bardzo dotąd wiedziałem, jakie zająć stanowisko wewnętrzne w sprawie budowy meczetu na warszawskiej Ochocie. Tylko wewnętrzne, bo na szczęście we Wrocławiu, a zwłaszcza na moim Oporowie, nikt jeszcze meczetu ze sterczącym minaretem nie buduje, i referendum w tej sprawie nie zwołuje.

Nie chciałbym być rasistą, nietolerancyjnym ćwokiem czy konserwatywnym bucem. Widzę przecież, że budowy kościołów w Polsce nie reguluje się społecznymi referendami, tylko decyzjami administracyjnymi o pozwoleniu na budowę.

Szalę przeważyła dopiero uwaga jakiegoś blogera o fundatorze. Tajemniczym dobroczyńcą muzułmańskim jest przedsiębiorca z Arabii Saudyjskiej. Panuje tam najbardziej skrajna dla nas odmiana islamu – wahabizm.

“Strzeżcie się Danaów, zwłaszcza kiedy niosą dary”...

Wahabita daje dar na budowę meczetu. Jakiego meczetu? Co w nim będzie głoszone? Czy to, że “Wahhabizm uznaje wyższość islamu nad wszystkimi religiami, oraz potrzebę uzyskania dominacji nad nim”? Rodzi się też drugie pytanie. Czy polski przedsiębiorca może dofinansować budowę kościoła w Rijadzie? Czy przy takiej okazji może zabrać ze sobą do Arabii Saudyjskiej Biblię, książeczkę do nabożeństwa z poutykanymi w niej obrazkami świętych katolickich?

Jeśli jest to możliwe, to niech sobie budują, na zasadzie wzajemności, te saudyjskie meczety.

Jak widać, to nie jest taka sama sprawa, jak meczety polskich Tatarów w białostockiem, i nie ma nic wspólnego z Sienkiewiczem, Tatarkiewiczem czy Abakanowicz. Już prędzej z Bin Ladenem…

15 mar 2010

Groch z kapustą

Rozzłoszczony brakiem ostatniego tomu przygód Gordianusa, zwanego Poszukiwaczem, we wrocławskich bibliotekach, nabyłem ów tom zamawiając w empik.com. Teraz dawkuję sobie strona po stronie, bo potem będzie już tylko pustka. Rozmarzyłem się, że mógłby ktoś sfilmować cały cykl, ale skoro dotąd nikt na to nie wpadł, to marne szanse. Starożytny Rzym po “Gladiatorze” w kinie ma okres zmniejszonego zainteresowania.

Oglądnąłem też, z wielkim zainteresowaniem po lekturze dziewięciu tomów opowieści o Rzymianinie Gordianusie, oba sezony serialu “Rzym”, od czasu do czasu lekko się złoszcząc na fanaberie kostiumologów, doceniając jednak pracę scenografów. W końcu rzemieślnicy pochodzili z Włoch, gdzie zresztą przez dwa lata kręcono zdjęcia. Pewnie do kostiumów zatrudnili też kogoś od Versace, bo niekiedy stroje były stylizacjami na temat “jak XXI wiek naszej ery ubrałby I wiek przed naszą erą”. Ale w końcu przestałem się czepiać, by nie odbierać przyjemności oglądania przez moją Naj.

Stylizację zastosował też Tarantino w “Bękartach wojny”, ale dla mnie produkt był niestrawny, za długi i nieco bez sensu. Pewnie nie mam racji i się nie znam, bo mojej Młodszej i Starszej podobało się wielce, choć Naj też była znudzona. Niemiłosiernie długa scena z knajpy, gdzie gestapowiec demaskował dywersantów dała aktorowi grającemu owego gestapowca Oskara. Ja bym nie dał, ale mnie nikt nie pytał.

1 mar 2010

Nie możemy być bydłem przeganianym z miejsca na miejsce przez polityków

Wojciech Mann ma dosyć? Zupełnie się nie dziwię Wojciechowi Mannowi. Przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki. Tak mawialiśmy za komuny, dodając sobie otuchy. Co teraz mają sobie powtarzać radiowcy Trójki? Zawłaszczonej przez PiS, który poszukuje tub propagandowych dla zbliżających się kampanii wyborczych. Komuna pozwalała Trójce istnieć, traktując ją za margines dla małej grupki jajogłowej młodzieży. PiS widocznie traktuje Trójkę dużo poważniej, skoro decyduje się na ręczne sterowanie. Znowu sobie odpuszczę Trójkę, traktując ją jak Trujkę. Dobrze, że we Wrocławiu mam radio RAM!

Konflikt się rozwija, choć go zupełnie nie ma, zdaniem nadzorcy partyjnego...